DUCHY NA ZAMKU W MORĄGU

 
 
  Jak każdy szanujący się zamek tak i ten w Morągu posiada swojego ducha. Jest nim 14-letnia dziewczyna - Barbara Schwann, która została oskarżona o uduszenie własnego nowo narodzonego dziecka. Po długich torturach została ona stracona 22 lipca 1749 roku a jej ścięta głowa, wbita na pikę jeszcze przez kilka tygodni wisiała na murach miasta.
  Duch dziewczyny w szkarłatnej sukni ukazuje się w zamkowych pokojach a im bliżej rocznicy jej stracenia tym częściej można ją spotkać. Odprawiane w pobliskim kościele msze za jej duszę powodują, że zjawa rzadziej się pokazuje lecz z czasem zjawisko znowu się nasila.
  Możliwe też, że na zamku zadomowiły się i inne duchy bowiem we wschodniej jego części znajdowała się wieża zwana Wieżą Czarownic, w której przetrzymywano i torturowano kobiety oskarżone o czary. Wiele z nich na pewno nie przetrzymało wymyślnych tortur i zmarło. I może to ich potępione dusze plątają się po zamkowych pomieszczeniach?
 
Duch Barbary pijącej truciznę.
Duch Barbary w jednej z zamkowych komnat.
Na pewno żaden mężczyzna nie wystraszyłby się tego ducha i nie miałby nic przeciwko temu aby taki duch pokazał się w jego sypialni a tym bardziej nocą. Natomiast reakcje kobiet, głównie żon na pewno byłyby zgoła odmienne.

 
Duch Barbary przy stole w wielkiej sali.
Duch Barbary wyglądający zza butelek.
W tym sezonie (rok 2009) część obchodów Dni Morąga miało miejsce w dawnym krzyżackim zamku. Odbywały się tam między innymi wieczorne spotkania połączone z opowieściami o duchach. Cieszyły się one bardzo wielką popularnością i przychodziło na nie wiele osób. Podczas nich a także przy zwiedzaniu zamku robiły one dużo zdjęć zarówno aparatami cyfrowymi, zwykłymi jak i telefonami komórkowymi. I co się później okazało. Pojawiły się jakieś obrysy postaci, kłębuszki energii, zadziwiające smugi. Jedna z pań którą fotografowała koleżanka przeraziła się bo zmienił się na zdjęciu kolor jej ubrania. Z białego na czerwony.
Zdarzały się zdjęcia na których twarze gości były całkowicie zniekształcone, oczy zmieniały swój wygląd ,usta dostawały dziwnego grymasu itd, itp. Oczywiście tylko na zdjęciach. Poniżej zamieszczam kilka fotografii, które zostały przesłane przez uczestników tychże spotkań. Jednocześnie mam nadzieję, że może znajdą się inni uczestnicy morąskich gawęd, którzy robili zdjęcia i zauważyli na nich dziwne zjawiska i zechcą podzielić się zdjęciami ze mną lub właścicielem zamku. 
 Opisane zjawiska wydarzyły się naprawdę i nie jest to żaden chwyt marketingowy. Na zamku zdarzały się także wcześniej inne, niewytłumaczalne zjawiska, o których uczestniczący w nich ludzie niezbyt chętnie mówią gdyż nie chcą być wyśmiani przez niedowiarków.
  Pomimo tych "duchowych niedoskonałości"  na zamku wyczuwa się jakąś pozytywną energię. Przebywający w nim ludzie doskonale się relaksują i wypoczywają. Rzec by można, że zamek jest wielką "prądnicą" doładowującą ludzi.


  W obecnym, 2010 roku, w lecie, na zamku urządzane będą "Nocne polowania na duchy z aparatami cyfrowymi". Odbywać się one będą z piątku na sobotę i z soboty na niedzielę od godziny 23 do 3 rano. Podczas ich trwania uczestnicy częstowani będą kawą, herbatą a także specjalnością zamku - zamkową nalewką.

  Zabrać ze sobą trzeba będzie kilka zapasowych bateryjek czy akumulatorków gdyż w zamku następuje niewytłumaczalne zjawisko ich rozładowania.
  Ze zdjęć zorganizowana zostanie wystawa pt. "Duchy zamku Morąg"  a najlepszy "łowca duchów" w nagrodę będzie mógł spędzić noc w sypialni Barbary Schwann.

 
Na dwóch powyższych zdjęciach zrobionych na łóżku Barbary Schwann
widać czerwieniące się poduszki. W rzeczywistości są one złote.
Po prawej stronie widać biały obłoczek. Przy dużym powiększeniu 
możemy doszukać się w nim czyjejś twarzy.

Komnata nad bramą. Płomienie świec sięgają sufitu. Podobnie jak zdjęcie poniższe nie jest to efekt "poruszonego aparatu".


Na tym zdjęciu wszystkie płomienie świec wyglądają jakby ktoś w nie 
dmuchał. Nie jest to efekt "poruszonego zdjęcia" gdyż inne przedmioty
widać wyraźnie.
Dziwna łuna przy uchu. Z tyłu nie było żadnego oświetlenia.
Zdjęcie wykonane przez Panią Patrycję Ostaszewską w sierpniu 2009
roku na jednym z wieczorków o "opowieściach o duchach".
Częściowe "rozmycie" zdjęcia. Przypadek?
Zdjęcie wykonane przez Pana Bernarda Kierata w sierpniu 2009 roku na jednym z wieczorków o "opowieściach o duchach". 
Pytanie - co to za nowe duchy ukazują sie na morąskim zamku.
Tutaj widzimy smugę w poprzek ściany. Wyżej 
jest niezagospodarowany i nieoświetlony strych 
tak więc nie jest to wpadająca przez szpary 
w deskach smuga światła.

Relacje ze spotkań z duchami.
1.

Dwa lata temu na wakacje do zamku przyjechała grupa młodzieży pod kierownictwem niejakiego Karola W. Młodzież ta piła piwko, dyskutowała o sprawach egzystencjalnych i takich tam innych nieprzydatnych klimatach. Mieli tam zostać przez około trzy tygodnie Niestety już po kilku dniach nie wiedzieć czemu, trzy czy cztery osoby wyjechały. Po następnych kilku ewakuowała się reszta. Został sam Karol W. Z nudów, mimo zakazów okrutnego i nic nie rozumiejącego ojca rozpoczął prowadzić tzw. hulaszczy tryb życia. Polegał on głównie na tym, że co wieczór wyjeżdżał do oddalonej o około 5 kilometrów dyskoteki w Borzęcinie ,wracał do zamku zwykle około trzeciej w nocy. I działo by się tak pewnie do końca jego pobytu gdyby nie jedno feralne zdarzenie. Którejś nocy ,bodajże z piątku na sobotę wracał ów Karol z Borzęcina. Podchodząc do zamku wydawało mu się, ze w oknach na pierwszym piętrze zobaczył jakąś kobietę. Trochę się przestraszył, ale równocześnie w głowie błysnęła mu myśl -a tam nie będę się wkręcał. Otworzył furtkę przeszedł przez renesansowy przejazd bramny i popchnął wielkie zamkowe drzwi. Szedł w stronę schodów. W pewnym momencie dziesięć może dwanaście metrów przed nim pojawiła się ciemnowłosa odziana w suknie ze szkarłatnego materiału kobieta, a obok niej mały chłopczyk. Dzielny Karol W. wymiękł. Zamknął oczy i potrząsnął głową. Gdy je otworzył nikogo już nie było. A tam nie będę się wtrącał pomyślał znów i ruszył dalej w stronę schodów. Zrobił dwa może trzy kroki gdy otrzymał tak potężny cios w klatkę piersiową, że poleciał do tylu ponad metr, i wylądował na plecach. Oczywiście tym razem "przestraszony wybiegł przed zamek i tam już do 8 rano, do przyjazdu ekipy pracującej na zamku przeczekał. Poprosił szefa ekipy p .Gienka o podwiezienie do dworca kolejowego, na którym wsiadł w pierwszy pociąg i wrócił do domu. Do dziś nie bardzo potrafi sobie wyjaśnić co się wówczas wydarzyło. O dziwo wszyscy jego koledzy i koleżanki, których pyta o wydarzenia w zamku milkną i zmieniają temat.
2.
Tego samego roku wczesną jesienią na zamku nocował ojciec Karola W. z pierwszej części opowieści. Chodził po zamkowych murach tu skrobnął tam dłubnął jednym słowem delektował się średniowieczną warownią. Późnym piątkowym wieczorem wracał z dziedzińca do zamku na zasłużony odpoczynek.  Otworzył wielkie zamkowe drzwi, przeszedł korytarzem do schodów wspiął się na pierwsze piętro. Już dochodził do drzwi, za którymi kryła się ogromna zamkowa komnata z renesansowym polichromowanym stropem, gdy kilka metrów przed nim stanęła czarnowłosa kobieta w długiej szkarłatnej sukni trzymająca za rękę małego chłopca. Popatrzyli tak na siebie przez chwilę, on przestraszony ona jakby smutna, prosząca o pomoc. Kilka sekund może minut kto w takiej sytuacji potrafi zmierzyć czas znikła.
3.
Latem tego roku do Zamku Morąg na romantyczne wakacje przyjechał razem z żoną i dziećmi wuj Karola W. Cieszył się od dawna na ten przyjazd bo nie dość, że udało mu się wyrwać z zatłoczonego Paryża to jeszcze mógł do niego nie wracać przez najbliższy miesiąc. Żona pewnie też się cieszyła. Najbardziej uradowanymi wydawały się być jednak dzieci. Karolina W. - 13 letnia panienka i 11- letni Filip W. amator wędkowania w zamkowej fosie i strzelania do żab ze świeżo nabytej wiatrówki. Cała ta czteroosobowa rodzina dostała do dyspozycji 40 metrową komnatę sąsiadującą bezpośrednio z wielką salą na I piętrze. Dni płynęły na rozkosznym lenistwie i wypadach do sąsiednich "atrakcji turystycznych ". Błogostan. Pewnej jednak nocy z piątku na sobotę Filip W. wpadł z wielkim impetem do rodzicielskiego łoża krzycząc, że siostra przyszła go nastraszyć i stoi w szkarłatnej sukni w rogu komnaty nieopodal jego łóżka. Jednego nie mógł jednak Filip zrozumieć. Dlaczego jest bez głowy??? Dzielny wuj Karola podniósł się natychmiast i poszedł w stronę rogu komnaty, w którym miała się czaić ta niegrzeczna dziewczynka. Nie zastał tam jednak nikogo. Natomiast w rogu stała równiutko zwinięta w  rulon kołdra, pod którą spał wcześniej Filip.
Karol W.
 

Na przedstawionych wyżej zdjęciach widać bawiącą się z dziećmi postać w zwiewnych szatach a na murze i dachu ludzkie twarze, których w rzeczywistości nie było widać. Zdjęcia zrobiła p. Anna Brędowska.
Więcej o zdjęciach a także o opisanych wydarzeniach od ich bezpośrednich uczestników usłyszeć możemy w audycji Polskiego Radia w reportażu Jana Kasia pt. "Wieża czarownic". Link do niej:
http://www.polskieradio.pl/80/1007/Artykul/443237,Wieza-czarownic-Jan-Kasia
Aby odsłuchać wciśnij przycisk głośnika w "Posłuchaj"


Dziwne odbicie w szybie. Zdjęcie p. Sylwii Proniewicz zrobione 28.07.2010 r.


Szafa B. Schwann a za oknem dzień mimo, że zdjęcie zrobiono po godz. 22.00 Autor p. Leszek Stróżowski z Elbląga.