Jeden z najbardziej
lubianych władców Polski, ten, który zastał ją drewnianą, a zostawił murowaną,
był w rzeczywistości człowiekiem opętanym obsesjami, gwałcicielem, podwójnym
bigamistą i mordercą.
Gwałt i hańba
Kłopoty z Kazimierzem
zaczęły się właściwie już w czasach jego młodości. Był to chłopiec porywczy
i nierozważny, nie liczący się z nikim i niczym w swoim otoczeniu. Do największej
afery związanej z jego osobą doszło podczas wizyty króla Władysława Łokietka
i jego syna w stolicy Węgier Budzie. Tam właśnie wpadła Kazimierzowi w
oko młoda dwórka królowej węgierskiej Klara Zach. Książę był już wtedy
żonaty. Kazimierz zwabił Klarę pod jakimś błahym pretekstem do swojej komnaty,
a następnie brutalnie zgwałcił; dziewczyna była dziewicą i należała do
rodziny liczącej się na Węgrzech. Jej ojciec postanowił, że nie puści sprawy
płazem i w porywie wściekłości rzucił się na Kazimierza z mieczem, ale
ten został zasłonięty przez jednego z rycerzy. Rzecz miała miejsce w komnacie
audiencyjnej królowej Węgier. W XIV stuleciu nie przyzwalano na takie zachowania.
Kazimierz był synem ważnego politycznego partnera Korony Węgierskiej, postanowiono
więc przykładnie ukarać rodzinę porywczego magnata. On sam został skazany
na śmierć, a biedną Klarę oszpecono, obcinając jej nos, i wożono po mieście,
pokazując gawiedzi. Sam Kazimierz wstydliwie i potajemnie wyjechał z Węgier,
obawiając się zemsty krewnych Klary. Najbardziej przyzwoicie zachował się
w tej całej historii stary król Władysław, który o wiele bardziej zasłużył
na miano wielkiego niż jego niezrównoważony syn. Wszystkich członków rodziny
Zach prześladowanych na Węgrzech przyjął w granicach swego królestwa i
udzielił im bezterminowej gościny. Niestety Władysław umarł, a jego miejsce
zajął Kazimierz, co w znaczący sposób wpłynęło na losy Polski.
Obsesje młodego króla
Kazimierz został mężem
litewskiej księżniczki Aldony jeszcze we wczesnej młodości. Było to małżeństwo
polityczne, które umocniło antykrzyżacki sojusz Polski i Litwy. Księżniczka
urodziła swojemu mężowi dwie córki, z których najstarsza wydana została
za księcia pomorskiego. Aldona zmarła po drugim połogu, a Kazimierz prawie
natychmiast pojął za żonę księżniczkę heską Adelajdę. Po roku pożycia,
które miało dać królowi następcę tronu, okazało się, że Adelajda jest bezpłodna.
Król wystąpił więc do papieża o unieważnienie małżeństwa. Uzyskał separację
i od razu zabrał się do szukania nowych kobiet.
Nawiązał romans z Krystyną
Rokiczanką, czeską mieszczką, która najprawdopodobniej została mu podsunięta
przez dwór cesarski lub brandenburski w charakterze szpiega. Rokiczanka
na dobre zawróciła w głowie królowi. Przestał myśleć o polityce i państwie,
a zaczął realizować swe osobiste zachcianki. Wziął nawet potajemny ślub
ze swoją kochanką, choć dobrze zdawał sobie sprawę, że jego reputacja wcale
na tym nie zyska, a wręcz przeciwnie - uznany zostanie za człowieka niezrównoważonego
i łasego na wdzięki kobiet. Małżeństwo z Rokiczanką nie dawało królowi
nic, było politycznym strzałem w kolano. Kazimierz zorientował się dość
szybko, że tego rodzaju posunięcia nie przysporzą mu zwolenników ani chwały.
Gdy był w formalnym, poświadczonym przez Kościół związku z Rokiczanką,
poślubił księżniczkę żagańską Jadwigę. Dopuścił się więc tym samym bigamii.
Całe szczęście Rokiczanka wkrótce zmarła i Kazimierz mógł ujawnić swoje
małżeństwo z księżniczką z Żagania. Przez cały czas trwania tych afer jego
legalna żona Adelajda Heska żyła w najlepsze i była decyzją papieża jedynie
odseparowana od swego męża. Dopuścił się więc Kazimierz bigamii podwójnej.
Morderstwo
Król nie poprzestał na
jednym romansie. Kiedy okazało się, że nowa żona, księżniczka żagańska,
także rodzi mu córki, poszukał sobie innych kobiet, które jakby na złość
jego polityce rodziły mu synów. Z nieprawego Kazimierzowego łoża było ich
kilku. Prowadzenie się króla wzbudzało niechęć i obawy co do przyszłych
losów królestwa. Kiedy jeden z księży krakowskich, oburzony postępkami
króla, napiętnował go publicznie, nasz ukochany władca rozpłatał mu głowę
mieczem. Pokutował potem przez wiele miesięcy i wystawił własnym staraniem
i kosztem kilka kościołów, zwanych kościołami ekspiacyjnymi, aby odkupić
swoją winę. Fakt pozostaje jednak faktem: król wolał się łajdaczyć, niż
myśleć o sprawach państwa. Na swojego następcę wybrał króla Węgier Ludwika,
a w razie jego bezpotomnej śmierci tron krakowski objąć miał jego wnuk
z Pomorza Kaźko, który od młodości utrzymywał kontakty z domem brandenburskim.
Kazimierz oddawał mu
w lenno spory kawałek królestwa, które po objęciu tronu przez wspomnianego
Kaźka miałoby się stać na powrót integralną częścią Korony. Wziąwszy pod
uwagę polityczne sympatie Kazimierzowego wnuka, należało raczej wątpić
w to, że zastosuje się on do wskazań swego starzejącego się i mającego
najwyraźniej słabe rozeznanie polityczne protektora. Całe szczęście Kaźko
był jeszcze bezrozumnym i egzaltowanym szczeniakiem i nie miał cierpliwości,
by czekać na swą życiową szansę. Uciekł do Niemców, zanim przyszło do dziedziczenia.
Porzucając długoletnie
starania swego ojca Władysława o uznanie praw Polski do Śląska, które to
prawa należały się Polsce, zważywszy na rodowód dynastii książęcych na
Śląsku, zrzekł się Kazimierz definitywnie najżyźniejszej i najbardziej
cywilizowanej dzielnicy, jaka kiedykolwiek należała do Korony Królestwa
Polskiego. Porzucił myśl o budowaniu państwa na wzór monarchii pierwszych
Piastów i odwrócił się plecami do Zachodu, skupiając swą uwagę na granicy
z Węgrami i na Rusi Czerwonej. Dla świętego spokoju obstawił granicę ze
Śląskiem linią umocnionych zamków, które noszą dziś nazwę Szlaku Orlich
Gniazd i wszystkie są w kompletnej ruinie.
Prócz rozmaitych rozrywek
łóżkowych król Kazimierz lubił także polowania. Na jednej z łowieckich
wypraw, w okolicach dzisiejszego miasta Włoszczowa, postanowił zakłuć oszczepem
dzika. Okazało się jednak, że przerażony dzik był sprytniejszy od króla
i rozorał mu udo swoimi szablami. Kazimierz znajdował się wraz z orszakiem
daleko od siedzib ludzkich, w drodze do Krakowa dostał wysokiej gorączki
i zmarł najprawdopodobniej na skutek zakażenia organizmu. Pozostawił po
sobie wspomniane wyżej zamki na śląskiej granicy i nieuregulowaną kwestię
następstwa tronu. Nie można w żaden sposób nazwać uregulowaniem obdarzenia
koroną Ludwika Węgierskiego, który rozpoczął zgubny dla państwa zwyczaj
kupowania sobie przychylności możnych rozdawaniem przywilejów. Następca
Kazimierza nie odwiedzał prawie w ogóle Krakowa. Królestwo nadal było w
śmiertelnym niebezpieczeństwie, zagrażali mu Krzyżacy i Brandenburczycy,
ochrona przed cesarzem też była mocno wątpliwa. Wnuk Kazimierz mógł rościć
sobie prawa do części ziem polskich, powołując się na obietnice swego dziadka
dotyczące dziedziczenia korony. Sytuacja prawna królestwa wyklarowała się
na niekorzyść Kazimierza, bo Śląsk miał już do roku 1945 pozostać poza
granicami Polski. Oto osiągnięcia króla, którego uważa się za najwybitniejszego
po Bolesławie Chrobrym władcę Polski.
Robert Grąd