Jej małżeństwo z Kazimierzem Wielkim było w świetle prawa kanonicznego bigamiczne. Jednak, jako młoda księżniczka żagańska, została czwartą żoną Kazimierza Wielkiego i królową polską. Wiązano z nią nadzieje, że urodzi dziedzica tronu, którego monarcha Polski nie doczekał się dotąd ze swych dynastycznych związków. Ale tak nie nastąpiło. Gdy zaś po śmierci Kazimierza Wielkiego koronę polską przywdział jego siostrzeniec Ludwik węgierski, owdowiała królowa musiała pozostawić swoje córki i pocieszyć się ponownym zamążpójściem, tym razem za księcia legnickiego.
U schyłku 1362 roku Kazimierz Wielki podjął zabiegi – jak się w przyszłości okazało bezskuteczne – o rozwiązanie małżeństwa z przebywającą w Hesji (od września 1356 roku) drugą żoną Adelajdą, planując zawrzeć nowy związek dynastyczny. Nie od rzeczy będzie nadmienić, że małżeństwo ówczesne zgodnie z prawem kościelnym było nierozerwalne od momentu, gdy je cieleśnie dokonano (konsumpcja): żony nie wolno odtrącić, rozwód nie istniał. Dopuszczano możliwość unieważnienia związku tylko w przypadku powołania się na impotencję bądź udowodnienia zbyt bliskiego pokrewieństwa. Jeżeli o tych faktach w chwili ślubu nie wiedziano, wówczas Kościół mógł stwierdzić, że legalne zawarcie małżeństwa było niemożliwe i prawnie ono nie istnieje. Bezpłodności współmałżonka na ogół nie traktowano jeszcze w tym okresie jako przeszkody małżeństwa.
Jeśli chodzi o związki dynastyczne wiele tu zależało od politycznych uwarunkowań. Sprawę „rozwodową” Kazimierza Wielkiego komplikował dodatkowo mariaż króla z czeską mieszczanką. W 1356 roku monarcha
polski w trakcie pobytu w Pradze zakochał się w podstawionej mu przez cesarza Karola IV Luksemburskiego pięknej Krystynie Rokiczanie, pochodzącej ze sfery bogatego i wykształconego patrycjatu praskiego. Była ona córką Wacława, wójta Pragi, a wdową po rajcy Mikołaju Rokiczańskim, należącym do wybitnej i wpływowej w stolicy Czech rodziny, powiązanej licznymi interesami gospodarczo politycznymi z szerokim światem. Krystyna została prawdopodobnie drugą żoną Mikołaja. Owdowiała w 1346 roku w młodym jeszcze wieku. Z tego związku nie miała przypuszczalnie żadnych dzieci.
Po dziesięciu latach będąc już rozkwitłą pięknością poznała Kazimierza Wielkiego, za którego też u schyłku 1356 roku wyszła za mąż. Rokiczana okazała się jedyną spośród wszystkich jego żon, którą król poznał przed ślubem i najwyraźniej ożenił się z nią powodowany uczuciem, nie zaś z pobudek politycznych czy dynastycznych. Ślubu udzielił opat z Tyńca Jan. Monarcha żeniąc się z Krystyną popełnił bigamię. Na decyzję Kazimierza Wielkiego – zawiązania tego mariażu – mogło również wpłynąć przeświadczenie, że w istniejącej sytuacji politycznej nie otrzyma w Stolicy Apostolskiej unieważnienia małżeństwa z Adelajdą, co oznaczało wówczas niemożność zawarcia kolejnego dynastycznego związku.
Długosz z oburzeniem opowiada o zaślubinach Kazimierza Wielkiego z Rokiczaną, następująco: „dopiero za sprawą (Jana) opata tynieckiego, przebranego w szaty biskupa – którego ona (Krystyna) wzięła za biskupa krakowskiego – połączyła się z nim tajemnym związkiem, co tym bardziej wsławiło króla u swoich jak i obcych”. Jan z Tyńca według Długosza wystąpić miał w uroczystym stroju biskupim po to, aby wywrzeć na Czeszce wrażenie jakoby aktu tego dokonał nie opat, a biskup krakowski. Jest to insynuacja nie mająca pokrycia w rzeczywistości. Skądinąd wiadomo, że opat tyniecki uchodził za wielką osobistość;
używał insygniów biskupich. Ponadto był bliskim doradcą i spowiednikiem Kazimierza Wielkiego, a zatem człowiekiem zaufanym. Także ślub nie odbył się potajemnie, o czym wiadomo ze współczesnych źródeł.
Dla Rokiczany zaczęła się wprost fantastyczna przygoda życiowa. Stała się postacią stojącą między dwoma wielkimi władcami ówczesnej środkowej Europy. Karol IV starał się mieć na Wawelu zaufaną osobę, król zaś – kochaną kobietę. Krystyna próbowała – już jako żona Kazimierza Wielkiego – nawiązać z cesarzem łączność, zapewniając go o swych wpływach na monarchę polskiego, które zużytkowuje na korzyść interesów Karola IV. Informowała też, że może jej ufać tak, jak podczas jej (i Kazimierza) pobytu w Pradze, na przełomie kwietnia i maja 1356 r.
Nawet, jeśli była to tylko uprzejmość i elegancja dawnej poddanej cesarskiej, to Karol IV i tak zrealizował swój zamysł. Z jego inicjatywy Małgorzata Luksemburska została narzeczoną Kazimierza Wielkiego, a Adelajda heska – drugą żoną. Również i obecnie konsekwentnie nie wypuścił z rąk okazji do ingerowania w tej dziedzinie. Krystyna jako małżonka króla Polski była wręcz po myśli cesarza. To trzecie małżeństwo (podobnie jak i poprzednie) nie mogło bowiem szkodzić jego interesom. Wybiegając zaś w przyszłość dodajmy, że czwarty z kolei mariaż króla, zawarty już bez udziału Karola IV, kolidował z planami politycznymi Luksemburgów.
Czeszka poza swoją osobą nic więcej nie miała do zaoferowania Kazimierzowi Wielkiemu. Dlatego też jej małżeństwo z królem było najbardziej „prywatne” ze wszystkich mariaży Kazimierza Wielkiego. Warto dodać, że monarcha z pewnością przez jakiś czas znajdował się pod urokiem tej pięknej i inteligentnej kobiety.
Mariaż ten miał jednak również wydźwięk polityczny ze względu na pozycję Kazimierza. Związek Rokiczany z monarchą polskim okazał się „na rękę” nie tylko, jak wspomniano, cesarzowi Karolowi, ale także Ludwikowi węgierskiemu, ponieważ niejako zabezpieczał sukcesję andegaweńską w Polsce. Ewentualne dzieci Czeszki i Kazimierza Wielkiego nie posiadałyby bowiem praw sukcesyjnych w królestwie, z uwagi na niedynastyczny charakter tego małżeństwa, do tego jeszcze bigamicznego. Była ona tylko żoną Kazimierza, lecz niekoronowaną i bez praw do tronu polskiego.
Najprawdopodobniej monarcha nie miał z nią dzieci, a z upływem czasu, gdy wygasło uczucie królewskie, ze względów politycznych i kościelnych stawała się Rokiczana coraz mniej wygodna tak dla króla, jak i dla państwa polskiego. Dodajmy gwoli sprawiedliwości, że małżeństwo to nie spowodowało dla kraju jakichś ujemnych skutków.
Związek z Krystyną trwał gdzieś do roku 1364 – okresu przygotowań Kazimierza Wielkiego do zawarcia kolejnego małżeństwa dynastycznego, mianowicie z Jadwigą żagańską. Podczas krakowskiego kongresu panujących, Ludwik węgierski wystawił 27 września dokument, stwierdzając w nim, że jeśli król polski ożeni się z córką jakiegoś dynasty w sposób legalny i doczeka się prawego potomka męskiego, to on nie będzie w przyszłości czynił przeszkód w objęciu przez niego jako spadkobiercy tronu polskiego. Gdyby zaś narodziły się córki, godnie wyda je za mąż, a sam obejmie po Kazimierzu Wielkim panowanie w Polsce.
Po rozejściu się z Kazimierzem Krystyna pozostała w królestwie. Jeszcze w 1365 roku Adelajda domagała się w swym piśmie do Stolicy Apostolskiej, aby władze kościelne doprowadziły do wygnania jej następczyni z Polski. Dalsze losy tej żony królewskiej nie są znane. Skarga Adelajdy informowała też papieża, że monarcha sprzykrzywszy sobie Rokiczanę postanowił ożenić się z księżniczką śląską. Małżeństwo z
Czeszką jako bigamiczne, nie było ważne z punktu widzenia prawa kanonicznego, i obecnie dawało ono Adelajdzie dodatkowy atut.
Czwartą żoną Kazimierza Wielkiego została Jadwiga, córka Henryka V Żelaznego, pana na Żaganiu i Głogowie, najpotężniejszego księcia śląskiego po Bolku II świdnickim. Henryk Żelazny należał przez dłuższy okres do wiernych stronników cesarza Karola IV. Od roku 1362 wiązał się jednak coraz bardziej z królem Polski. Małżeństwo jego córki z Kazimierzem Wielkim można więc traktować jako krok ze strony polskiej wymierzony na Śląsku przeciwko Karolowi Luksemburskiemu.
Ślub odbył się z całą nieomal pewnością 25 lutego 1365 roku we Wschowie (należącej od 1343 Królestwa Polskiego). Związek pobłogosławił biskup poznański Jan Doliwa. Jadwigę ukoronowano również na królową polską. Mariaż królewski ogłoszono za legalny, zawarty jakoby za zgodą papieża. Narodzeni ewentualnie synowie z Jadwigi mieli dziedziczyć koronę polską.
Księżniczka śląska wychodząc za pięćdziesięciopięcioletniego Kazimierza Wielkiego liczyła 14-15 lat życia. Była zatem młodą kobietą, według Długosza „dziewicą słynną z urody”, zdolną do urodzenia potomstwa, mimo poważnej różnicy wieku jej i króla, który niewątpliwie oczekiwał po tym związku, że wreszcie urodzi się mu syn.
Życie pary królewskiej od początku małżeństwa toczyło się w cieniu tak ważnego problemu, jakim była sprawa następstwa w Polsce, tym bardziej, że brak formalnego unieważnienia związku Kazimierza Wielkiego z Adelajdą obciążał piętnem nielegalności ów mariaż. Adelajda heska złożyła w Kurii papieskiej już w 1365 roku skargę na związek Jadwigi z królem polskim, pisząc, że Kazimierz Wielki wziął z nią ślub „pod pretekstem
fikcyjnej bulli, fałszywej i nieprawdziwej – twierdzącej błędnie, jakoby papież udzielił mu dyspensy zezwalającej na połączenie z (Jadwigą) córką księcia śląskiego – i że zawarł z nią małżeństwo, a raczej w rzeczywistości konkubinat”, a do tego „ze swoją krewną”. Omawiane pismo zarzucało królowi, że ożenił się nielegalnie z Jadwigą, będącą ponadto jego krewną. Rzeczywiście Kazimierz Wielki pozostawał z tą Piastówną żagańską w czwartym stopniu pokrewieństwa i potrzebna tu była dyspensa papieska, jednakże takie wypadki były liczne i inni bez trudu ją uzyskiwali. W skardze domagano się od władz kościelnych, aby „dłużej nie trwało to małżeństwo, albo raczej konkubinat (…) i wszystkie wynikające stąd więzy pomiędzy wspomnianym królem a (Jadwigą) córką księcia śląskiego; aby je unieważniono, ponieważ zawarto je faktycznie w sposób próżny a zuchwały, i aby przez tegoż wreszcie króla została z owego królestwa wypędzona”.
Interwencja Adelajdy w Awinionie stała się podstawą wszczęcia w tej sprawie procesu kanonicznego. Papież Urban V już 29 września 1365 roku wezwał Kazimierza Wielkiego, aby oddalił nielegalną żonę. Prosił też Ludwika węgierskiego o wywarcie w tej kwestii nacisku na króla polskiego w sposób przez siebie zalecony.
Niewątpliwie Adelajdę i jej ojca landgrafa heskiego do złożenia powyższego powództwa inspirowali Luksemburgowie z różnych względów. Także i dlatego, że od 1363 roku mieli jakieś widoki na bliższy lub dalszy polski spadek, ale i być może Andegawenowie – żywiący obawy co do swojej sukcesji w Królestwie Polskim. W sytuacji zdeterminowanej przez dyplomację luksemburską, ewentualnie i andegaweńską, nie dopuszczono do formalnego unieważnienia małżeństwa Adelajdy i Kazimierza Wielkiego. Tym samym nie udzielono również dyspensy na związek króla z Jadwigą żagańską.
Elita rządząca w królestwie inaczej jednak traktowała ostatnią żonę monarchy. W Polsce na prawo małżeńskie, jak tego dowodzą liczne przypadki, patrzono mniej rygorystycznie niż kanoniści Stolicy Apostolskiej. Przede wszystkim rozumiano jednak, że komplikacje owe powstały w wyniku znanych układów natury politycznej. Małżeństwo to zapewne nie nosiło u współczesnych piętna nielegalności. W otoczeniu królewskim raczej nie przejmowano się zbytnio stanowiskiem Kurii papieskiej. W późniejszej tradycji istniało też przeświadczenie o prawomocności tego związku. Nawet surowy moralista Długosz uznał go – choć niesłusznie – za legalny.
Zawarty został przecież w kręgu „panów naturalnych” czyli dynastii piastowskiej, stwarzając nadzieje na przedłużenie domu królewskiego i na wzrost wpływów polskich w części Śląska. Mógł więc cieszyć się nawet znaczną aprobatą. Zarazem wydawało się chyba rzeczą oczywistą, że gdyby urodził się syn, należałoby pokonać niemałe trudności polityczne i prawne, aby w rezultacie zapewnić mu następstwo tronu polskiego. Ostatni wszak układ polsko-węgierski w sprawie sukcesji andegaweńskiej w Polsce z 1364 roku silnie akcentował właśnie legalność męskiego potomstwa Kazimierza Wielkiego.
Położenie prawne związku Jadwigi i Kazimierza mogło ulec zmianie z chwilą śmierci Adelajdy. Los wszakże nie sprzyjał małżonkom. Wiadomo, że Adelajda przeżyła swego „byłego” męża. Powodem jednak do zmartwień okazała się z upływem czasu znacznie ważniejsza okoliczność, mianowicie Jadwiga nie urodziła syna. Kolejna żona zawiodła nadzieje na dziedzica męskiego. W tej zatem kwestii życie nie oszczędziło Kazimierza Wielkiego. Dlatego też możliwe, że sprawę o uprawomocnienie związku króla z Jadwigą kontynuowano dalej – jak słusznie zauważył Jerzy Wyrozumski – nie dość energicznie.
Kazimierz Wielki stworzył Jadwidze życzliwą atmosferę w Polsce. Jej pożycie małżeńskie ułożyło się poprawnie w ramach, rzecz jasna, ówczesnych zasad życia dworskiego i rodzinnego. Początkowe „miodowe” miesiące małżonkowie spędzali najczęściej w Żarnowcu, o którym król wyraził się 20 marca 1366 roku dość znamiennie: „nasza wówczas królewska rezydencja”. Królowa przebywała w otoczeniu swego dworu (gdzie znajdowali się także Ślązacy), rodząc kolejno trzy córki: Annę około 1366 roku, Kunegundę około 1367 i Jadwigę około (w) 1369 roku. Królewskie potomstwo żeńskie wymagało legalizacji papieskiej – to znaczy uznania ich pochodzenia za prawne. W pierwszej połowie 1369 roku cesarz Karol IV wszczął zabiegi o zaręczenie swego ośmioletniego syna Wacława z jedną z córek Jadwigi i Kazimierza. W rezultacie jego starań papież Urban V latem tego roku oprócz legalizacji udzielił także dyspensy przyszłym narzeczonym z powodu bliskiego pokrewieństwa. Król polski chyba chętnie godził się na propozycję cesarską. Podejmując inicjatywę Karola mógł kierować się własnym zamiarem: próbą utrzymania tym ewentualnie sposobem na tronie polskim swego potomstwa żeńskiego. Mógł liczyć nie bez racji, że jego córki uzyskają pełną legalizację włącznie z prawem sukcesji.
Karol IV brał zapewne pod uwagę dwie możliwości osiągnięcia dla swojej dynastii korony w Polsce: albo poprzez syna Wacława jako przyszłego męża córki Kazimierzowej bądź też dla syna Zygmunta, urodzonego w 1368 roku z Elżbiety Bogusławówny – wnuczki Kazimierza Wielkiego. Luksemburg zamierzał zatem w ogóle wyeliminować Ludwika Andegaweńskiego z posiadanych praw do sukcesji polskiej. Temu ostatniemu udało się wszakże storpedować plany cesarskie i w rozgrywkach luksembursko-andegaweńskich o następstwo tronu w Polsce zwyciężyli Węgrzy. Ostatecznie bowiem Urban V zalegalizował
5 grudnia 1369 roku dwie starsze córki królewskie, Annę i Kunegundę, bez prawa jednak do spadku po ojcu. Uznano tylko ich legalny rodowód. Nie doszło także do planowanych zaręczyn którejś Kazimierzówny z synem cesarskim.
Najmłodsza z córek Kazimierza Wielkiego urodziła się zapewne pod koniec 1369 roku, w każdym razie już po podjęciu wspomnianych zabiegów o legalizację. Stąd też nie znalazła się w wydanym wówczas akcie papieskim. Jadwigę legalizowano dopiero bullą z 11 października 1371 roku, już po śmierci króla, z inicjatywy Ludwika Andegaweńskiego; ponownie zresztą wówczas i Annę. Warto dodać, że średnia córka Jadwigi żagańskiej, Kunegunda, zmarła w dzieciństwie przed 3 listopada 1370 rokiem. Pozostałe dwie, Anna i Jadwiga – chowały się zdrowo.
Po śmierci Kazimierza Wielkiego (5 listopada 1370) Jadwiga żagańska, zaledwie dwudziestoletnia wdowa, przebywała jeszcze jakiś czas w Małopolsce. Wraz z córkami wzięła udział w koronacji Andegawena na króla Polski. Nie zakwestionowano obejmujących ją postanowień testamentu Kazimierza Wielkiego, choć nieco skorygowano. Po koronacji Ludwika węgierskiego nastąpił podział skarbu Kazimierzowego, zapisanego żonie i dwóm żyjącym córkom, które odtąd pozostawały pod opieką andegaweńską. Z czasem wydano je za mąż. Anna urodziła córkę, również o imieniu Anna (cyllejska). Ta pośmiertna wnuczka Kazimierza Wielkiego zasiadła na tronie polskim zostając w 1402 roku drugą żoną Władysława Jagiełły.
Tymczasem Jadwiga wziąwszy swoją część majątku i odszkodowanie za wiano w Polsce wyjechała do rodzinnego księstwa żagańskiego.
Jej powtórne zamążpójście za Ruprechta, syna Wacława legnickiego, nastąpiło zapewne na krótko przed 10 lutego 1372 roku. W dokumencie bowiem z tą datą książę legnicki Ruprecht zapisał swej żonie Jadwidze oprawę małżeńską. Również i z tego związku doczekała się ona córek, Barbary i Agnieszki. Była księżniczka żagańska i królowa polska zmarła jako księżna legnicka 27 marca 1390 roku. Pochowano ją w kolegiacie w Legnicy.
O działalności Jadwigi w Królestwie Polskim, a także w księstwie legnickim, niewiele wiadomo. Królowa nie brała większego udziału w politycznych przedsięwzięciach. Wydaje się, że ze względu na młody wiek, a także częste rodzenie dzieci, zajmowało ją głównie życie rodzinne i dworskie. Zresztą jej pobyt w Polsce był stosunkowo krótki, bo tylko pięcioletni. Życie tutaj mogło w pewnym stopniu upływać Jadwidze pod znakiem walki o uprawomocnienie małżeństwa, a następnie o legalizację swych córek przez Kurię papieską. Mariaż Jadwigi z królem polskim uświetnił głogowską linię Piastów śląskich, a jej samej przyniósł splendory królowej.