Pierwsza narzeczona Władysława IV, Cecylia Renata, nie była kobietą zbyt piękną ani powabną. Ale była córką cesarza, a wiedeński dwór Habsburgów mógł pomóc Polsce w odzyskaniu ziem śląskich, zaś Wazom – korony szwedzkiej. Rozsądek polityczny skłonił Władysława do wyrwania się z objęć pięknej kochanki i rezygnacji z uciech starokawalerskiego stanu.
Małżeństwa królewskie rzadko bywały szczęśliwe. Decydowała o nich nie miłość i wzajemne upodobanie lecz polityka i koligacje. W Polsce, gdzie monarchia była elekcyjna, wybór królewskiej małżonki był też swego rodzaju elekcją. Król uzyskać musiał zgodę gremium senatorów na prezentowaną przez siebie kandydatkę lub wręcz mu ją narzucano. Wszak królowa zyskiwała znaczną pozycję w państwie, czego symbolem była jej koronacja w katedrze wawelskiej. Najwyżsi dostojnicy kościelni udzielali jej namaszczenia w asyście najwyższych władz Rzeczypospolitej. Po śmierci prochy jej spocząć miały w podziemiach wawelskiej katedry obok szczątków królewskiego małżonka. Wchodziła więc do historii i narodowej tradycji. Obwarowano też warunkami królewski wybór. Musiała to być osoba stanu wolnego, katoliczka i dama posażna. Od czasu nieudanego związku Zygmunta z własną poddaną, choć z książęcego rodu, w grę wchodziły wyłącznie posażne zagraniczne księżniczki.
Władysław IV, najstarszy syn Zygmunta III, choć od kobiet bynajmniej nie stronił, długo pozostawał w kawalerskim stanie. Jego elekcja na króla w roku 1632 była niemal formalnością, cieszył się powszechną sympatią, budził nadzieje swym męstwem, którego dał dowody. Dom Wazów stabilizował się w Polsce. Należało pomyśleć o jego przedłużeniu. Władysław IV miał wprawdzie braci przyrodnich i nie można było obawiać się o przyszłość rodu, a jednak późny ożenek Władysława zaważył na dalszej historii.
O wyborze żony zadecydowały układy polityczne i międzynarodowe. Tuż za granicami Polski przewalał się pożar wojny trzydziestoletniej. Walczące strony i obozy zjednywały sobie pomoc i sojusze wśród neutralnych państw. Polska, choć w wojnie udziału nie wzięła, popierała katolickich Habsburgów. Pomoc ta w rachubach naszych polityków przynieść mogła zwrot ziem śląskich i odzyskanie korony szwedzkiej, która ongiś należała się Zygmuntowi III. Te dalekie perspektywy i szanse przybliżyć miało zawarte w roku 1637 małżeństwo habsburskie z córką cesarską Cecylią Renatą. Niemal z objęć kochanki Jadwigi Łuszkowskiej, rezydującej na dworze warszawskim, wyruszył Władysław IV na spotkanie z przybywającą narzeczoną.
Cecylia Renata (ur. w 1611 roku) nie była kobietą piękną ani zbyt powabną. Ale i Władysław IV przekroczył już czterdziestkę (ur. w 1595 roku); w owych czasach był to wiek poważny i zdrowie jego zaczynało już szwankować. Małżeństwo zawarte z rozsądku musiało być poprawne przynajmniej na zewnątrz. Wszak Cecylia Renata była widomą gwarantką przymierza z wiedeńskim dworem, dążyła też do utworzenia własnego stronnictwa, by poprzez nie wpływać na decyzje męża, skoro Władysław IV odsuwał ją jak mógł od spraw państwowych.
Cesarska córka niebagatelne wnieść miała wiano. Cesarz uwikłany w trudności i koszty wojny trzydziestoletniej nie mógł podołać wydatkom rodzinnym. Po długich targach i negocjacjach, w zamian za niewypłacone posagi dwu żon Zygmunta III i Cecylii Renaty, oddał Władysławowi w zastaw dwa księstwa śląskie: opolskie i raciborskie (11 tys. km²) na lat pięćdziesiąt. W ten sposób dzięki małżeństwom habsburskim spełniało się choć w cząstce pragnienie odzyskania Śląska. Okazało się to jednak złudne.
Habsburgowie nie myśleli wcale z niego zrezygnować na dobre, oddawali te ziemie zdewastowane po wojnie trzydziestoletniej, skorzystali zaś z prawa ich wykupu wtedy gdy były ponownie zagospodarowane (1667 rok).
Cecylia Renata usiłowała dostosować się do nawyków męża, brać udział w polowaniach, jeździć konno. Podstawowe zadanie jakie jej przypadło, macierzyństwo, nie pozwalało jej jednak na zbyt sportowy tryb życia. Ku olbrzymiej radości Władysława IV i nieopisanego entuzjazmu społeczeństwa warszawskiego król doczekał się męskiego dziedzica, któremu nadano imiona, Zygmunt Kazimierz (rok 1640). Odtąd pozycja królowej-matki znacznie wzrosła. Wzrósł też szacunek i troskliwość o nią. Następne ciąże były jednak fatalne, dzieci rodziły się martwe, ostatni poród pociągnął jej śmierć.
Nadworny lekarz Lettow zapisał w swym dzienniku: „Roku 1644 dnia 24 marca Najjaśniejsza Cecylia Renata, królowa Polski, Pani Moja Miłościwa, w Wilnie jadowitą obłożną gorączką złożona, nieżywą porodziła królewniczkę… W godzin trzy po świtaniu po tym nieszczęsnym porodzeniu z wielkim nabożeństwem Panu Bogu ducha oddała” (24 marzec 1644 rok). Ciało zmarłej odbyło długą wędrówkę z Wilna do Warszawy a stamtąd do Krakowa na miejsce wiecznego spoczynku.
Król wdowiec, snujący rozległe plany polityczne, pomyślał o ponownym małżeństwie, które miałoby torować drogę jego politycznym zamierzeniom, zasilić pusty skarbiec królewski zastrzykiem posagowym i, co niemniej istotne, małoletniemu synowi zapewnić opiekę macierzyńską. W ówczesnej Europie nie brakło księżniczek, dostarczała ich najwięcej Rzesza niemiecka. Władysław IV zamyślał nawet o protestantce, córce osławionego z wojny czeskiej Fryderyka księcia Palatynatu, ale senat się sprzeciwił, sprzeciwili się również jej protestanccy protektorzy. Roił też pomysł ożenku z królową Krystyną szwedzką – dziwaczną i niezamężną – i prosił Francuski Dwór o pośrednictwo w tej sprawie. Wojna trzydziestoletnia dobiegała końca, toczyły się już pierwsze negocjacje. Władysław IV chciał wystąpić w roli mediatora, zbliżenie do Francji, kraju, który wchodził w apogeum swej potęgi, wydawało się korzystne i uzasadnione również polską racją stanu. Dyplomacja francuska zamiast pośredniczyć w konkurach do ręki Krystyny, zaproponowała jedną z księżniczek francuskich. Wybór padł na najzamożniejszą, Marię Gonzaga de Nevers, której nazwisko i portrecik były już brane pod uwagę przed małżeństwem z Cecylią Renatą. Czas dla kobiety jest nieubłagany! Rówieśnica Cecylii Renaty w chwili podpisywania kontraktu małżeńskiego liczyła 34 lata. Wdzięk i urok młodości już przeminął. Przyjaciółka jej z dworu francuskiego oceniła jej urodę w dniu ślubu, który w nieobecności zaślubianego małżonka odbył się per procura (5 listopada 1645 roku) w Paryżu. Jak każda przyjaciółka, w opisie zawoalowała pewną dozę złośliwości. „Poszłam ją zobaczyć gdy ubierała się na tę uroczystość. Wydała mi się piękna i bledsza niż zazwyczaj, choć z natury miała białą płeć… Była dorodnej postawy o kształtach w miarę zaokrąglonych, liczyła wtedy 33 lata (naprawdę 34 lata). Miała cudowne czarne oczy, olśniewające zęby. Inne zaś szczegóły nie były ani ładne ani brzydkie, w całości urodziwa, przytem cała jej postać tchnęła wielkopaństwem, cecha odpowiednia dla królowej”.
Zalety urody, umysłu i serca ocenia również wysoko Krzysztof Opaliński, który w zastępstwie Władysława składał przysięgę małżeńską. Polacy przybyli w jego orszaku, oddawali hołd przyszłej władczyni z iście polskim temperamentem i hucznymi pokrzykiwaniami. Ślub odbył się w kaplicy Palais Royal w asyście dworu królewskiego. Księżna de Nevers określana była jako „córa Francji”, a więc latorośl krwi panującej. Królowa francuska dołożyła do jej własnego majątku znaczne posagowe sumy. Na jej własny majątek składała się domena w Nevers, pałac w Paryżu i całe dziedzictwo po francuskich Gonzagach, gdyż braci utraciła jeszcze przed zamążpójściem.
Nie tylko Władysławowi IV zależało na zbliżeniu do Francji, ale o to zbliżenie zabiegał również dwór francuski, widząc w Polsce mocne przeciw Habsburgom oparcie i możliwość wspólnej międzynarodowej gry.
Przez cały wiek XVII toczył się w Europie zasadniczy spór między Austrią a Francją, o przywództwo i hegemonię, o granice i terytoria, o korony i sukcesje. Polska stała się pożądanym partnerem obu stron, areną rozgrywek. Dwór królewski a szczególnie królewska małżonka popierać będzie profrancuskie układy w polityce zagranicznej, w łonie społeczeństwa wytworzy się opozycja podsycana z Wiednia, po części również i z Berlina, przeciw dworowi i jego planom. Polityka zagraniczna splotła się z wewnętrzną. Dojdzie do dramatycznych załamań, zrywania sejmów w obawie przed „absolutum dominium”, osłabienia państwa i wreszcie wojny domowej. Pierwszym tego krokiem było małżeństwo francuskie Władysława IV.
Zbliżenie z Francją miało nie tylko następstwa polityczne. Zapoczątkowało ono prawdziwą eksplozję w wymianie kulturalnej. Francuzi, którzy przybyli z nową królową i osiedli na dworze polskim, podobnie jak i liczni Polacy odwiedzający od tego czasu Francję, wnosili wzorce obyczajowe, literackie i artystyczne do kultury polskiego baroku. Zaszczepione na polskim podłożu prądy umysłowe i niepokoje intelektualne epoki wydadzą swe owoce w bliższej i dalszej przyszłości. Odtąd francuska kultura będzie prawdziwą odżywką polskiej intelektualnej elity, znajdzie tu zrozumienie i zakorzeni się na dobre. W tym między innymi leżała rola dziejowa francuskiej królowej, która świadomie w tym procesie uczestniczyła.