Spytek z Melsztyna


Herb Spytka-Leliwa

Nad dogorywającym Spytkiem przeprowadzono formalny sąd, uznając go winnym zdrady ojczyzny. Czy ciężko rannego dobito czy też sam wyzionął ducha, tego nie wiemy.

  Od 4 maja 1439 roku przez trzy dni na polach małopolskiej wsi Grotniki (koło Nowego Miasta Korczyna), leżały pokrwawione, odarte z odzieży zwłoki przedstawiciela jednej z najbogatszych wówczas w Polsce rodzin możnowładczych, Spytka z Melsztyna. Dopiero po upływie tego czasu, król Władysław III (zwany wkrótce Warneńczykiem) zezwolił najbliższej rodzinie na zabranie ciała i cichy pogrzeb w kościele parafialnym w Piasku. Tak schodził ze sceny politycznej człowiek, który działając z poczucia własnej krzywdy stanął na czele ludzi prących do wojny domowej w Polsce, który z początkowego opozycjonisty parlamentarnego zmienił się w zwolennika miecza i na którego przez dłuższy czas zwrócone były oczy ówczesnych Polaków.
  By zrozumieć drogi jakie w maju 1439 roku zawiodły Spytka na grotnickie pola, musimy cofnąć się nieco w przeszłość. Wystarczy jeśli zatrzymamy się u schyłku XIV wieku, w czasach działalności jego ojca Spycimira. Historycy zgodnie twierdzą, że był postacią wybitną i najpotężniejszą w swoim czasie. Podobno już w wieku niespełna 18 lat otrzymał bardzo wysoki urząd wojewody krakowskiego, gorliwie działając jako zwolennik królowej Jadwigi i Jagiełły. Nic więc dziwnego, że ze strony pary królewskiej spływały nań dowody uznania, a za najważniejsze uznać trzeba podarowanie mu w 1387 roku przez Jagiełłę prawie całego powiatu samborskiego na Rusi (nad Dniestrem) i nadanie w 1395 zachodniej części Podola (między Dniestrem i Bohem), m.in. ze znanym zamkiem Kamieńcem Podolskim włącznie. Pozycja prawna i olbrzymie dochody z obydwu ziem (jeden z historyków określił nawet Samborszczyznę mianem „złotego jabłka”) czyniły ze Spytka-seniora jakby księcia wasalnego Polski, osobę równą książętom litewsko-ruskim. O jego poparcie zabiegał usilnie sam wielki książę litewski Witold. Wystarczy jeśli powiemy, iż starsza córka Spytka Jadwiga, została żoną śląskiego Piasta księcia na Namodlinie Bernarda, a młodszą Katarzynę wydano za Janusza, księcia mazowieckiego.
  Jak zawsze w tego rodzaju wypadkach, tak wysokie wyniesienie polskiego możnowładcy rodziło protesty ze strony jego mniej docenianych kolegów. Nadanie części Podola, wywoływało niezadowolenie również z tego powodu, że powszechnie spodziewano się włączenia całej tej ziemi w granice Królestwa a powstało tu prawie prywatne księstwo. Potęga domu Melsztyńskich załamała się jednak już w 1399 roku. Spytek-senior podążył wówczas wraz z wielką armią Witolda na wyprawę przeciwko Tatarom. Niestety 12 sierpnia nad rzeką Worsklą doszło do wielkiej rzezi wojsk Witolda, padło ponoć aż siedemdziesięciu czterech kniaziów litewsko- ruskich (w tym dwóch braci Władysława Jagiełły), zaginął również słuch o 38- letnim Spytku. Ani współcześni, ani my nie wiemy co się z nim stało, czy padł w walce czy też dostał się do niewoli. Do 1403 roku łudzono się, że być może przebywa gdzieś daleko na Wschodzie, ale jego powrotu nie doczekano się już nigdy. Po wielkim wojewodzie pozostała żona Elżbieta, słynna z urody Węgierka, dorastające córki i dwaj synowie, najmłodszy – właśnie nasz Spytek – liczący w chwili zaginięcia ojca nie więcej jak dwa latka i nieco tylko starszy Jan. Wiek męskich potomków wojewody nie był bez znaczenia, bowiem po 1399 roku zabrakło Jagielle w 
tak ważnym punkcie jak Podole zaufanej i kompetentnej osoby. W 1403 roku odebrał więc Jagiełło wdowie po Spytku posiadaną część tej ziemi, wypłacając tylko tytułem rekompensaty pewną kwotę pieniężną. Jednakże na tym się nie skończyło. Już w roku 1404 powrócił do rąk królewskich zamek i starostwo krzepickie (na pograniczu polsko-śląskim), w 1410 roku wykupiono dobra w Lanckoronie i owe „złote jabłko” – Samborszczyznę. Trudno jeszcze dziś dojść jak to ostatnie wyglądało w szczegółach, niemniej wiemy, że już około 1410 roku Melsztyńskich w Samborze nie było a z biegiem czasu usadowili się tu przedstawiciele innego możnego rodu, Odrowążowie ze Sprowy. W ten sposób utracili Melsztyńscy większość dóbr otrzymywanych od króla za czasów Spytka-seniora, ciągnących się od Śląska po Podole. 
  Jakby mało było tych nieszczęść, z pretensjami do znacznych kwot pieniężnych wystąpili wkrótce książęcy mężowie Jadwigi i Katarzyny. Przyłączył się do nich nowy mąż Elżbiety, książę ziębicki Jan z rodu Piastów, którego wdowa po Spytku-seniorze poślubiła w 1406/08 roku, od94 dawszy całkowicie synów pod opiekę ich bliskiego krewnego Jana z Tarnowa. Od 1408 roku rozpoczęły się więc spory o spłaty posagów pań Melsztyńskich, trwające ostatecznie – bagatela – do roku 1425.
  W międzyczasie, gdzieś przed rokiem 1414, nasz Spytek osiągnął wiek uważany za męski i choć możemy mu współczuć niewesołego dzieciństwa, nie zapominajmy, iż środków do życia zarówno jemu jak i starszemu bratu nie brakowało. Od wczesnej młodości obaj dysponowali znacznymi jeszcze zasobami gotówki, wzorem innych potomków możnowładców szykując się do przyszłej wielkiej kariery. W odróżnieniu od całej rzeszy szlachty wyżywającej się w zwadach i burdach, pędzili żywot w miarę spokojny, angażując się nawet w pewne poczynania polityczne. Wiemy, że w roku 1423 znajdowali się w otoczeniu Władysława Jagiełły podczas odnawiania przez niego przymierza z królem węgierskim Zygmuntem Luksemburskim, a wkrótce, Jan zaciągnął się u niego na służbę i wyjechał na Węgry. Niespodziewanie zmarł tam jednak w 1429 roku pozostawiając tylko córkę, jedynaczkę, Jadwigę.
  Tymczasem, jak obrazowo przedstawił to jeden z badaczy: „Spytkowi szły lata, mijała młodość i oto on, syn wojewody krakowskiego i prawnuk kasztelanów krakowskich, był przez króla konsekwentnie pomijany i nie piastował dotąd najniższego urzędu, nie tylko nie otrzymał żadnego nowego nadania ale jeszcze przed laty odjęto te, które odziedziczył po ojcu”. Nie zasilany niczym poważnym skarbiec Spytka zaczął powoli ukazywać swoje dno zapowiadając nadejście kryzysu. Ratował się jeszcze wojewodzic sprzedażą czy to poszczególnych wsi czy zastawem dóbr (w roku 1430 w zastaw do Tarnowskich poszedł nawet na jakiś czas sam Melsztyn), ale były to półśrodki. Przyczyna która hamowała czy nawet skutecznie uniemożliwiała Spytkowi karierę była prosta i jasno przez niego dostrzegana. Oto w końcowych latach panowania Władysława Jagiełły, przemożny wpływ na starego króla zdobyła sobie partia kierowana przez biskupa krakowskiego Zbigniewa z Oleśnicy. Zmonopolizowała ona w swych rękach rządy w państwie, a w jej szeregach znajdowali się ludzie, którzy przejęli bogate dobra należące jeszcze niedawno do Melsztyńskich. Wielką rolę w stronnictwie biskupa Oleśnickiego odgrywał późniejszy wojewoda i starosta ruski Piotr Odrowąż ze Sprowy, aktualny dziedzic Samborszczyzny, wcale nie pragnący by wzrastał w siłę człowiek mogący wystąpić ze słusznymi pretensjami do owego „złotego jabłka”. Poza tym rządząca elita mocno zwarła swe szeregi, nie tolerując konkurencji, i z potomków dawnego urzędniczego możnowładztwa nie tylko znalazł się za burtą dostojeństwa i możnowładztwa. Oczywiście rządy oligarchii wywoływały już niezadowolenie w kraju. Szemrali właśnie ambitni możni odsunięci od wpływów, szerzyła się ideologia husycka, a jej zwolennicy niechętnie patrzyli na kierowanie sprawami państwa przez dostojnika kościelnego. Istniały wreszcie na tle tego wszystkiego różne orientacje polityczne, bo krótko mówiąc, patrzenie przez Oleśnickiego na świat z kościelnego punktu widzenia nie wychodziło Polsce na dobre. Naturalną koleją rzeczy Spytek tkwiący w tego typu układach, musiał w pewnym momencie przyłączyć się do opozycji, tam zaś, już sam fakt wysokiego pochodzenia wynosił go na czołowe pozycje. Nastąpiło to w momencie, gdy nie wypaliła próba wejścia Spytka do rządzącej elity. Kroki w tym kierunku podjęto na krótko przed śmiercią Władysława Jagiełły, kiedy to na przełomie 1433/34 roku doszło do pertraktacji między stronami zakończonych planem małżeńskim bratanicy Spytka. 
  Wzajemne podchody, w których żadna ze stron nie była do końca szczera, mogły trwać jeszcze długo (w końcu wyznaczono przecież 7-letni okres próbny) gdyby nie śmierć Władysława Jagiełły. Stary król zmarł 1 czerwca 1434 roku pozostawiając po sobie nieletnich synów, i to właśnie radykalnie zmieniło sytuację. Dla Spytka bowiem oznaczało to, iż odszedł ten, za którego sprawą rodzina Melsztyńskich została pognębiona. Wystarczyło teraz w powstałym zamęcie usunąć ludzi stanowiących podporę jego rządów, uzyskać samemu wpływ na nowego władcę, i droga do powetowania sobie wszystkich krzywd była otwarta. Odsunięcie grupy Oleśnickiego było jednak możliwe tylko wówczas, gdyby pozbawić biskupa funkcji opiekuna małoletniego królewicza albo za cenę opóźnienia jego koronacji (aż do pełnoletności), albo też powierzenia funkcji opiekuna komuś innemu, na przykład forowanemu potem przez Spytka księciu mazowieckiemu Siemowitowi V. Z tymi zamiarami nasz bohater, nie oglądając się już na kwietniowe porozumienia, zwołał wbrew biskupowi 13 lipca 1434 roku wielki zjazd szlachty do Opatowa. Wszystko szło w miarę dobrze do momentu, w którym nieoczekiwanie przybył na miejsce obrad sam Oleśnicki, mocno zaniepokojony próbą podważenia jego pozycji. Będąc dobrym mówcą, rozbił w pył argumenty Spytka i jego zwolenników, a wielkie wrażenie zrobił zwłaszcza wywód, iż opóźniając koronację, pan na Melsztynie dokonuje zamachu na prawa dynastii Jagiellonów. Przegrał więc Spytek pierwszą rundę, ale walkę podjął jeszcze 25 lipca w Krakowie podczas zjazdu koronacyjnego. Wszedłszy na mównicę rozpoczął przemówienie pytaniem: Jakie szlachta otrzyma gwarancje, iż król po uzyskaniu pełnoletności potwierdzi jej przywileje, a potem mnożył wątpliwości. Nie wiadomo czym by się owa ponowna dyskusja skończyła, gdyby nie brat biskupa marszałek Królestwa Jan z Oleśnicy. Ten po prostu przerwał mówiącym wezwaniem do natychmiastowej koronacji Władysława III, każąc zwolennikom stanąć na prawo zaś przeciwnikom zejść na lewo. Gdy przyszło do publicznego i indywidualnego przedstawienia swej orientacji, nawet ci z możnych, którzy sympatyzowali z panem na Melsztynie, zerkając z ukosa na obserwującego ich potężnego biskupa chyłkiem stanęli na prawo od osamotnionego Spytka i kilku jego zagorzałych stronników. W ogólnej wrzawie ruszono do katedry by natychmiast koronować Władysława i nic nie pomogło, że Spytek przed wejściem do świątyni obrzucił najgorszymi słowy marszałka Oleśnickiego, a potem wpadłszy w istną furię wtargnął do katedry z wyzwiskami wobec zgromadzonych tam dostojników. 
  Wystąpienie Spytka przyniosło tylko tyle, iż biskup nie przyjął bezpośredniej opieki nad małym królem i nie objął regencji. Powierzył jednak te funkcje grupie osób zależnych od rady królewskiej, gdzie z kolei on właśnie miał decydujące wpływy. Spytkowi pozostała już tylko jedna droga. Przegrał wprawdzie przy elekcji, ale jego zachowanie uczyniło zeń prawdziwego bohatera dla opozycji. To nic, że do tej pory wojewodzic był obojętny na szerzące się wśród szlachty hasła zwolenników, zaczął je wykorzystywać w agitacji przeciwko Oleśnickim i przyznać trzeba, że bardzo szybko przyniosło mu to zamierzone efekty. Niczemu innemu nie służyła akcja, której poświęcił się przez następne dwa lata podsycając opór szlachty w sprawach dziesięciny ściąganej przez Kościół.   
  Zarówno ta kwestia, jak i uprzywilejowanie sądowe duchowieństwa od dawna wywoływały sprzeciw, a tym bardziej teraz, w okresie szerzenia się husytyzmu i – z drugiej strony – rządów w państwie biskupa krakowskiego. W latach 1434-36 działalność Spytka jeszcze bardziej rozogniła te spory, a zgłaszane przez niego coraz to nowe zastrzeżenia storpedowały zapowiadający się kompromis. W krótkim więc czasie pan na Melsztynie wyrósł na przywódcę całego ruchu szlacheckiego występującego przeciwko oligarchii, ruchu… może jeszcze politycznie niedojrzałego ale przecież zawsze ktoś musi dać początek.
  O niedojrzałości ruchu świadczą wahania samego Spytka, który jeszcze i teraz gotów był go opuścić, gdyby tylko Oleśniccy zaproponowali mu godziwe warunki. A ponieważ jego działalność w sporach o dziesięcinę napsuła już biskupowi sporo krwi, postanowił on, choć na krótko, zneutralizować szlacheckiego przywódcę. W roku 1436 spadł na Spytka niespotykany dotąd deszcz zaszczytów. Przede wszystkim, małoletni jeszcze król Władysław III wystawił mandat, w którym nakazywał Piotrowi Odrowążowi ustąpić Spytkowi z Samborszczyzny, co rzekomo miało być już jednym z punktów testamentu Jagiełły. Poza tym obdarzono Spytka pierwszym w jego życiu urzędem, kasztelanią biecką, i można powiedzieć, że przez następny rok jego aktywność polityczna znacznie zmalała. Jak się jednak wkrótce okazało, cała ta pozorna poprawa stosunków była tylko unikiem Oleśnickiego. Wyłączając Spytka nawet na krótko z rozgrywki, biskup zdołał kompromisowo załatwić ze szlachtą sprawę dziesięciny, a kiedy już do tego doszło, wystąpił z surowym napomnieniem pod adresem Spytka, oficjalnie oskarżając go o popieranie husytyzmu i trzymanie husyckich duchownych na zamku melsztyńskim. Zagrożono w związku z tym kasztelanowi klątwą, a nie minęło wiele czasu, kiedy ponownie przekreślono jego prawa do Samborszczyzny potwierdzając w jej posiadaniu Piotra Odrowąża. 
  Odpowiedź Spytka na stawiane mu zarzuty i zerwanie porozumienia przeszła chyba oczekiwania. Skoro już oficjalnie zrobiono z niego husytę, sprzymierzył się z wyznawcą tej ideologii z krwi i kości, Fryderykiem z Ostrorogu, i wspólnie z nim uderzył zbrojnie na należące do Oleśnickiego dobra – Uszew. Ograbiono i puszczono z dymem biskupie wsie i choć Spytek zobowiązany został później przed sądem do zrekompensowania wyrządzonych krzywd – kpił sobie z wyroku i ani myślał płacić. W tym samym mniej więcej czasie przybył kasztelanowi bieckiemu jeszcze jeden sojusznik a mianowicie, królowa Zofia – wdowa po Jagielle – wspierana przez urzędników swego dworu. Również i jej na dobre przestały podobać się przemożne wpływy biskupa na syna i sprawy krajowe, poza tym – mimo, iż do husytów nie żywiła sympatii, przychylnie odnosiła się do ich propozycji by
królem Czech uczynić młodszego z synów, Kazimierza. Oleśnicki jak mógł tak przeciwstawiał się tej akcji, i choć w sumie z planów królowej nic nie wyszło to jednak nawiązana została współpraca dworu królowej z opozycją. Zachęcony przez królową Zofię pan na Melsztynie, rozpoczął przygotowania do rozprawy z  wszechwładnym biskupem i jego ludźmi. Wybrał w tym celu zjazd zwołany na początek kwietnia 1439 roku do Korczyna. Licząc na przybycie biskupa zjawił się otoczony zastępem własnych zwolenników, wiodąc nawet jakieś najemne oddziały husyckie. 3 maja 1439 roku aż 168 przedstawicieli szlachty podpisało tzw. konfederację korczyńską, która w dość zawoalowanych słowach wypominała usterki Polski rządzonej przez Oleśnickiego i stawiała sobie za cel odsunięcie go od wpływów. Wśród konfederatów znalazło się jednak tylko ośmiu liczących się urzędników, a poza tym było tam spore grono husytów, ludzi z otoczenia królowej oraz wielu żywiących osobiste urazy do biskupa, nie mówiąc o różnego rodzaju banitach i gwałtownikach. Najbliższa przyszłość miała pokazać, że ludzi tych nie łączyły z sobą żadne głębsze związki.   
  Tymczasem Spytek na fali uniesienia natychmiast szukał z Oleśnickim zwady. Przypuszczając, iż zjawił się już w Korczynie, nawet wbrew sugestiom swego otoczenia, wczesnym rankiem wtargnął do miasta. Rozczarowany brakiem biskupa zadowolić się chciał głowami jego współpracowników, marszałka Jana z Oleśnicy i kanclerza Królestwa Jana z Koniecpola. Ci jednak w popłochu, prosto z łóżek, uciekli do zamku korczyńskiego, a ofiarami Spytka padli biskup włocławski Władysław i dziekan krakowski Mikołaj Lasocki, ograbieni i poturbowani. Po ataku na dygnitarzy konfederaci opuścili Korczyn, ale wyczyn ten, w dodatku zakończony brakiem podstawowego sukcesu czyli pochwycenia Oleśnickiego, zmienił się od razu w klęskę. Większość konfederatów, a zwłaszcza tych możniejszych i mających najwięcej do stracenia opuściła obóz Spytka, podobnie musiała postąpić królowa bo nie mogła przecież oficjalnie firmować rozbójniczych postępków swego sojusznika. Osłabienie sił Spytka spowodowało, że nie czuł się on już na siłach wystąpić w otwartym polu. Pociągnął więc pod wieś Grotniki i tu rozpoczął budowę umocnionego obozu na wzór husycki. Kiedy w ślad za nim nadciągnęło wojsko królewskie, niewątpliwie doszłoby do kolejnych rokowań, bo atak na okazały obóz nikomu się nie uśmiechał. Sprawę przesądziło jednak przybycie Zbigniewa Oleśnickiego, autora planu – by atakiem kierowali wczorajsi konfederaci ledwo co przybyli do wojsk królewskich po opuszczeniu Spytka. Miała to być dla nich okazja wymazania wcześniejszej niestałości i przyznać trzeba, że było to mistrzowskie pociągnięcie Oleśnickiego. 
  W dniu 4 maja 1439 roku ruszył na obóz Spytka atak piechoty królewskiej, kierowany przez byłych towarzyszy kasztelana bieckiego Dobiesława ze Szczekocin i Hińczę z Rogowa – wywodzących się zresztą z kręgu dworu królowej Zofii. Sama bitwa była krótka: szturmująca piechota wdarła się do obozu a Spytek „okryty zewsząd strzałami, skuty oszczepami i zwalony z konia”, padł ciężko ranny. Z rozkazu króla nie dokonano pogromu pozostałych przy życiu jego pomocników, i jak z przesadą pisze Jan Długosz „wojna domowa śmiercią jednego człowieka stłumiona została”. Wprawdzie Spytek żył jeszcze, lecz z odniesionych ran widać było, że są to jego ostatnie chwile. Nie oszczędzono go jednak: nad dogorywającym przeprowadzono formalny sąd – oskarżycielem był
kasztelan lubelski Warsz z Ostrowa a jednym z sędziów nawet teść Spytka, kasztelan poznański Dobrogost z Szamotuł. Wyrok był oczywisty, uznano pana na Melsztynie winnym zdrady ojczyzny i skazano na śmierć. Czy ciężko rannego dobito czy też sam wyzionął ducha, tego już nie wiemy.
  Wraz ze śmiercią Spytka z Melsztyna odchodziła w przeszłość pierwsza próba przeciwstawienia się szlachty rządom oligarchii, pierwsze dążenia ku reformom, ku poszanowaniu praw. Wprawdzie kierownictwo tego nie w pełni jeszcze wykształconego ruchu spoczęło w rękach możnowładcy skłóconego z rządzącą grupą, niemniej już następca Władysława III, Kazimierz Jagiellończyk, właśnie w szlachcie będzie szukać poparcia w walce o wzmocnienie swej władzy. Na razie górą był biskup Oleśnicki, ale upłynie ledwo pięć lat, kiedy jego polityka zaowocuje wielką klęską w bitwie pod Warną.




website templates