Sapiehowie

                                               
 Kazimierz Jan Sapieha         Benedykt Paweł Sapieha                             Herb Sapiehów - Lis


Nigdy żadnej rodzinie na Litwie nie udało się zdobyć takiej pozycji, jaką mieli w końcu XVII wieku Sapiehowie. Mówiono, że aby to osiągnąć, zaprzedali swe dusze diabłu.  Spośród czterech synów Pawła Jana Sapiehy, wojewody wileńskiego i hetmana wielkiego litewskiego dwaj młodsi zmarli stosunkowo młodo i nie zrobili wielkich karier – Franciszek Stefan (zm. w 1686 roku) doszedł tylko do godności koniuszego litewskiego, a tragicznie zmarły (też w 1686 roku) Leon Bazyli do podskarbstwa nadwornego i generalstwa artylerii litewskiej. Zupełnie inaczej potoczyły się losy dwóch starszych braci – Kazimierza Jana i Benedykta Pawła. Pierwszy z nich przygotowany był do kariery wojskowej, czemu służyły studia w Akademii Wojennej w Gruzji, dość wyjątkowe w ówczesnej elicie społecznej Rzeczypospolitej. Obaj zaś odbyli rutynową podróż po Europie, odwiedzając uniwersytety i dwory władców, co dawało ogładę towarzyską, znajomość języków obcych, potrzebne kontakty itp. 

  Śmierć ojca w 1665 roku postawiła młodych Sapiehów w bardzo niekorzystnym położeniu. Nie zajmowali oni eksponowanych pozycji w życiu politycznym kraju, mieli stosunkowo niskie urzędy i niewielkie doświadczenie. Przeciwko sobie zaś potężną fakcję Paców, która, opierając się na dworze królewskim, walczyła o dominację na Litwie z Radziwiłłami i Sapiehami.

  Kiedy w 1668 roku król Jan Kazimierz zmienił front i porzuciwszy Paców rozpoczął flirt z Radziwiłłami, zdawało się, że i dla Sapiehów przyszły lepsze czasy. Wyraźnemu wzmocnieniu uległa zresztą ich pozycja osobista. Kazimierz jeszcze latem 1667 roku ożenił się z Krystyną Hlebowiczówną, młodszą córką Jerzego Karola i Katarzyny z Radziwiłłów. Ponieważ Hlebowiczowie nie mieli syna, ich ogromne dobra przypaść miały w dużej części Sapieże i pokaźnie zwiększyć jego ogromną fortunę, odziedziczoną po stryju Kazimierzu Leonie i ojcu. Stawiało go to w gronie najbogatszych ludzi w Rzeczypospolitej. W 1668 roku ożenił się też Benedykt. Jego wybranką była Izabela Tarłówna, a więc przedstawicielka starego, świetnie skoligaconego rodu z Małopolski. Związki z magnaterią koronną pogłębiły wreszcie wzajemne małżeństwa z Lubomirskimi – Franciszka i Katarzyny.

  Sojusz z dworem nie przyniósł Sapiehom spodziewanych korzyści. Jan Kazimierz abdykował bowiem w 1668 roku, a elekcja nowego władcy zakończyła się przykrą porażką bloku popierającego kandydaturę księcia neuburskiego Filipa Wilhelma. W efekcie Sapiehowie musieli przyjąć nową formułę działania, która pozwoliłaby wzmocnić pozycje polityczne. Za akceptacją Michała Korybuta Wiśniowieckiego trzej bracia otrzymali w 1670 roku  nowe urzędy – Kazimierz województwo płockie, Benedykt podskarbstwo nadworne, a Franciszek koniuszostwo litewskie. W gruncie rzeczy jednak Sapiehowie nie zamierzali popierać nieudolnego króla, a już tym bardziej godzić się na dominację Paców na Litwie. Stąd wziął się ich sojusz z malkontentami koronnymi i Michałem Radziwiłłem. Objąwszy faktyczne przywództwo rodzinnej fakcji dążyli oni do zdobycia należnego im miejsca w życiu politycznym kraju. W tej sytuacji nie można się dziwić, że bracia wielokrotnie znajdowali się w różnych obozach. 

  Po śmierci Michała Korybuta wszyscy bracia już bez żadnej asekuracji stanęli w obozie stronników Francji i wydatnie przyczynili się (Benedykt był marszałkiem sejmu elekcyjnego) do obioru króla Jana Sobieskiego. Tym samym stali się (obok Michała Radziwiłła, szwagra Sobieskiego) jedną z podpór nowego władcy w jego zamierzeniach politycznych w walce z wszechwładnymi na Litwie Pacami. Dla Sapiehów sojusz ten miał kapitalne znaczenie dla odbudowy potęgi politycznej i umocnienia pozycji ekonomicznej. Mierzyli zaś niezwykle wysoko – chcieli zająć miejsce Paców i rządzić na Litwie.

  Przy pomocy Jana III Sobieskiego pięli się konsekwentnie ku szczytom władzy. Już w 1676 roku Benedykt został podskarbim wielkim litewskim, co dawało kontrolę nad finansami. Sapiehowie szybko z tego skorzystali, wykorzystując fundusze publiczne do kaptowania stronników i walki z Pacami, czemu król zresztą patronował. Mniej chyba przez Jana Sobieskiego ceniony Kazimierz Sapieha dopiero w 1681 roku został starostą żmudzkim i hetmanem polnym litewskim, aby w 1682 roku objąć województwo wileńskie, a w początkach 1683 roku buławę wielką. Mając w swych rękach wojsko i skarb, Sapiehowie stali się najpotężniejszą rodziną na Litwie, w zasadzie bez poważniejszych konkurentów do hegemonii. Dopiąwszy celu Sapiehowie nie widzieli już potrzeby pomagania Sobieskiemu, którego ambicje polityczne i plany dynastyczne zupełnie im nie odpowiadały. Aby rządzić, musieli więc zerwać z królem i uczynili to, stając się jego bezwzględnymi przeciwnikami.   

  Oburzenie i nienawiść, prowadzącą do opozycji wywołały próby wzmocnienia przez Sobieskiego władzy i zagwarantowania jej potomstwu. Ostrzeżeniem w tym względzie dla Sapiehów stały się zabiegi Jana III w 1680 roku o rękę najbogatszej panny w Rzeczypospolitej – Ludwiki Karoliny Radziwiłłówny – dla syna Jakuba. Objąwszy jej ogromne dobra, królewicz zdobyłby bardzo silną pozycję na Litwie i w Rzeczypospolitej, co miało być podstawą do objęcia tronu po ojcu. Niespodziewanie w początkach 1681 roku Radziwiłłówna wyszła za Ludwika Hohenzollerna, syna elektora brandenburskiego. Sapiehowie początkowo mocno protestowali przeciw temu, popierali rozgoryczonego króla i grozili zajazdem dóbr Radziwiłłówny, ale szybko ulegli argumentom Wielkiego Elektora.

  Okazją do ostatecznego zerwania Sapiehów z królem stała się nagła zmiana w jego polityce zagranicznej i porzucenie sojuszu z Francją dla Austrii. Sapiehowie nie poszli w ślad króla i to wcale nie dlatego, że widzieli w związkach z Ludwikiem XIV więcej korzyści dla Rzeczypospolitej. Po prostu od tej chwili z założenia będą oni w obozie przeciwników Jana III, ponieważ w tym upatrywali szansę dla siebie. Ich pierwszym jawnie antykrólewskim posunięciem było sabotowanie wyprawy przeciw Turkom w 1683 roku. Kazimierz Sapieha długo zwlekał z zebraniem wojska litewskiego, rzekomo z powodu braku pieniędzy. Te dostarczyć był winien jego brat Benedykt, ale robił wszystko, aby nie zebrać ich na czas. Ostatecznie więc armia litewska nie dotarła z Sobieskim pod Wiedeń i nie wzięła udziału w stoczonej tam bitwie. Zorientowawszy się w zdradzie Sapiehów, król postanowił złamać ich potęgę na Litwie.

  Walkę z Sapiehami rozpoczął w 1684 roku od bardzo niefortunnej decyzji. Zamiast oprzeć się na Litwie na spokrewnionych z nim Radziwiłłach i kilku rodzinach od dawna mu wiernych, choć niezbyt znaczących w skali kraju, zdecydował się on na wsparcie przez wiele lat zwalczających go, choć wrogich też Sapiehom, Ogińskich. Nadzieje, że dawna fakcja pacowska na czele z nowym kanclerzem Marcjanem Ogińskim stanie się ramieniem dworu na Litwie, nie ziściły się, gdyż w większości przeszła ona na stronę Sapiehów, a i Ogiński wolał pomagać szwagrowi (Kazimierzowi Sapieże) niż królowi. W tej sytuacji pozycja Jana III na Litwie uległa wyraźnemu osłabieniu, choć mógł on tam liczyć na poparcie kilku osobistości, jak hetman polny Józef Słuszka, biskup wileński Aleksander Kotowicz, marszałek wielki Jan Dolski. Nie byli oni jednak w stanie skutecznie przeciwstawić się Sapiehom, którzy na kilkanaście lat zapanowali nad Litwą, za nic mając króla i demokrację szlachecką. Metody rządów przejęli oni w dużej części od Paców, ale je udoskonalili i stosowali bardziej bezwzględnie. Wykorzystywali w tym celu wojsko i aparat skarbowy, kontrolując sejmiki, narzucając szlachcie swą wolę, gnębiąc przeciwników. Przekupiona lub zastraszona szlachta litewska w zdecydowanej większości robiła to, co jej kazali wszechwładni bracia Sapiehowie. Jeśli ktoś próbował oponować, stawiano w jego dobrach wojsko lub niszczono przemarszami, pobierano wyższe podatki i doprowadzano do ruiny. Co bardziej opornych więziono lub bito, skazywano na banicję lub wprost likwidowano.   

  Z biegiem lat takie metody postępowania budziły coraz silniejszy sprzeciw szlachty i stały się podłożem do wystąpień antysapieżyńskich. Sapiehowie rządzili jednak nie tylko przy pomocy terroru, ale i armii swych stronników. Na ich utrzymanie potrzebne były ogromne fundusze – część więc otrzymywała w dzierżawę lub w zastaw dobra ziemskie, inni – jurgielty, urzędy i królewszczyzny. Ponieważ, mimo ogromnych dóbr, Sapiehowie nie byli w stanie sprostać stale rosnącym potrzebom klientów, wykorzystywali dla ich opłacenia fundusze publiczne. Duże potrzeby finansowe skłaniały też Sapiehów do szukania wsparcia u władców obcych (cesarza Ludwika XIV, elektora brandenburskiego), zainteresowanych w ich działalności opozycyjnej względem Jana III. W Rzeczypospolitej Sapiehowie blisko współpracowali z opozycją koronną, zwłaszcza z marszałkiem wielkim koronnym Stanisławem Lubomirskim. Sprzyjały temu nie tylko związki rodzinne, wspólna niechęć do Sobieskiego, ale też piękna i inteligentna żona Lubomirskiego – Elżbieta z Sieniawskich, utrzymująca intymne stosunki z Benedyktem Sapiehą. Kulawy Makiawel Litewski miał zresztą wzięcie u kobiet, był swego czasu wyraźnym faworytem samej królowej Marii Kazimiery, która owe nici sympatii długo zachowała, wielokrotnie stawała w opozycji do męża, trzymając stronę litewskich hegemonów i próbowała związać ich z polityką dworską. Z reguły bezskutecznie, gdyż Sapiehowie zdecydowanie wrogo odnosili się do planów dynastycznych Sobieskich, a nawet wielokrotnie myśleli o detronizacji Jana III. Przez następne lata w kraju toczyła się faktycznie wojna, w której obie strony starały się zdyskredytować i zniszczyć przeciwnika, zapanować nad umysłami szlacheckimi. Każdy sposób do realizacji tego celu był dobry. Wzajemnie oskarżano się o najpotworniejsze występki, rwano sejmiki i sejmy, a na czele opozycji niezłomnie stali Sapiehowie. Wielokrotnie zresztą walka polityczna mogła się przerodzić w wojnę domową, ale Jan III nigdy nie mógł się zdecydować na tak radykalne rozstrzygnięcie sporów.

  Czas działał jednak coraz bardziej na niekorzyść Sapiehów. Ich metody działania spotykały się z coraz silniejszym oporem wielmożów litewskich, którzy nie chcieli podporządkować się Sapiehom, gdyż sami marzyli o władzy. Ich dążenia spotkały się z poparciem Jana III, starającego się wciąż o stworzenie silnego frontu oporu. Stronnictwo dworskie na Litwie z każdym rokiem rosło w siłę, przyłączały się do niego coraz to nowe rodziny i czekały tylko na sygnał do rozpoczęcia walki. Pretekstem do wystąpienia przeciw Sapiehom stało się lokowanie przez hetmana wielkiego wojska w dobrach biskupstwa wileńskiego. Trudno jednoznacznie stwierdzić, na ile była to typowa akcja przeciw stronnikowi dworu, a nie działanie wymuszone okolicznościami. Sapieże zależało na utrzymaniu życzliwości wojska, które od lat nie było dostatecznie opłacane i mogło się zbuntować. Ponieważ zaś ekonomie i królewszczyzny litewskie były przez wieloletnie stacjonowanie w nich żołnierzy potwornie  spustoszone, hetman musiał stawiać wojsko w dobrach biskupich, co zresztą na Litwie nie w pełni było sprzeczne z prawem i wielokrotnie w latach poprzednich biskupi nie protestowali przeciw temu. Tym razem jednak podburzony przez króla biskup Brzostowski zaprotestował, a Jan III wydał 12 listopada 1693 roku mandat, oskarżając Sapiehę o łamanie prawa. Hetman nie zmienił jednak decyzji, a w odwet Sapiehowie nie zgodzili się na obrady sejmu pod nieobecność króla. Spór zaostrzył się więc, a wykorzystujący sytuację Brzostowski 18 kwietnia 1694 roku rzucił klątwę na hetmana! Nadzieja regalistów, że będzie to hasłem do obalenia potęgi Sapiehów nie spełniły się jednak. Wpływy hegemonów litewskich były ogromne, a sam hetman niezbyt przejął się interdyktem. Ponadto zakony litewskie w większości nie uznały klątwy, a pozostający na żołdzie Sapiehów, prymas Michał Radziejowski zawiesił jej wykonanie, mimo protestów nuncjusza apostolskiego. Wsparci przez część duchowieństwa, magnaterii, wojsko, a nawet królewicza Jakuba Sobieskiego Sapiehowie triumfowali. Na sejm 1695 roku, na którym król zamierzał zaatakować litewskich satrapów, Kazimierz Sapieha zjechał rojno i zbrojno niczym udzielny władca, co zresztą podkreślali publicznie jego zausznicy, nazywając go „Najjaśniejszym”, a nawet „Kazimierzem IV”, co miało wieloznaczną wymowę. W gruncie rzeczy prawdziwym władcą Litwy (tak np. widział to Ludwik XIV) był Benedykt Sapieha w dalszym ciągu szefujący rodzinie. W 1695 zauważył on zbierające się nad jej głowami czarne chmury i z wrodzonym sprytem próbował zażegnać niebezpieczeństwo, wdając się w rokowania z dworem. Była to jednak tylko gra. Dość charakterystyczna wydaje się wypowiedź ambasadora francuskiego, że Sapiehowie „raczej doprowadzą do rozbicia państwa, jeżeli nie będą mogli nad nim panować. Zdecydowanie wrodzy Sobieskim opowiedzieli się Sapiehowie za kandydatem Francji – Franciszkiem Ludwikiem de Conti. Po podwójnej elekcji wyraźnie jednak stracili głowę i wykazali brak zdecydowania. Sprzeciw cara Piotra I wobec Contiego, szybkość działania stronników Wettyna oraz obawy przed wystąpieniem, popierających go i coraz bardziej podnoszących głowę tzw. republikantów litewskich (zaciekłych wrogów Sapiehów) spowodowały, że zgromadzone przez Sapiehów wojska nie zostały użyte dla wsparcia ich elekta, który tym samym przegrał batalię o koronę. Jeszcze dość długo jednak Sapiehowie opierali się uznaniu Augusta II, uczestnicząc w skierowanym przeciw niemu rokoszu, ale nie wytrwali w nim do końca. Z pewnością wpływ na to miał zaostrzający się konflikt z republikantami, w załagodzeniu którego liczyli oni na króla. Podjęta przez Augusta latem 1698 roku pierwsza mediacja nie dała rezultatu, doszło więc do starć zbrojnych między szlachtą a siłami Sapiehów, które toczyły się ze zmiennym szczęściem. Ostatecznie jednak 17 grudnia 1698 roku pod Puzewiczami królowi udało się doprowadzić do zawarcia porozumienia i zapobiec rozlewowi krwi.

  Wbrew ugodzie puzewickiej Kazimierz Sapieha zaczął zaciągać znowu wojsko, ale w obawie o własne bezpieczeństwo, nie spieszył się z jego wysłaniem do obozu króla. Opozycja wykorzystała wówczas trudności militarne Augusta i z jednej strony sama zaoferowała mu pomoc zbrojną, a z drugiej starała się odciągnąć go od Sapiehów. Przy cichym przyzwoleniu króla republikanci zwołali pospolite ruszenie i postanowili rozprawić się wreszcie ze znienawidzonym wrogiem.

  Dnia 18 listopada 1700 roku pod Olkiennikami doszło do generalnego starcia sił republikanckich z oddziałami Sapiehów, którymi – mimo obecności Kazimierza i Benedykta – dowodził, bardzo podobno zdolny, syn hetmana – Michał Franciszek, koniuszy litewski i generał wojsk cesarskich. Tylekroć niesforna, bojaźliwa szlachta tym razem spisała się bardzo dzielnie i ostatecznie rozgromiła wojsko Sapiehów. Obaj przywódcy rodu zdołali zbiec z pola walki, ale w ręce zwycięzców dostał się sam koniuszy litewski i został przez nich rozsiekany. Klęska olkiennicka zakończyła hegemonię Sapiehów na Litwie i była początkiem ich upadku politycznego i ekonomicznego. Republikanci pozbawili ich urzędów, dóbr i skazali na banicję. Znaleźli oni jednak zrozumienie i pomoc części magnaterii koronnej, która winą za zaistniałą na Litwie sytuację obarczyła Augusta II i rozpętała przeciw niemu kampanię polityczną. Nie mając szans na powrót na Litwę i z powodu wrogości do króla Sapiehowie postanowili skorzystać z okazji wkroczenia do Kurlandii wojsk szwedzkich i zaproponowali Karolowi XII swe usługi w zamian za opiekę i pomoc. Działalność Sapiehów, wśród zaprzyjaźnionych z nimi rodów koronnych, w dużym stopniu umożliwiła Szwedom sukcesy militarne w wojnie z Augustem II. Sami też zresztą bezwzględnie rozprawiali się ze swymi litewskimi przeciwnikami przy pomocy posiłkowych oddziałów szwedzkich. Początkowe próby usunięcia Sasa z tronu nie przynosiły rezultatów. Ostatecznie jednak Sapiehowie dopięli swego, przyczyniając się do zawiązania skierowanej przeciw Augustowi konfederacji szlachty wielkopolskiej. Z oddaniem i wiarą służyli też Karolowi XII, będąc głównymi rzecznikami jego interesów w Rzeczypospolitej.  To Benedykt Sapieha 12 lipca 1704 roku użył całej swej przebiegłości i elokwencji, aby skłonić zebraną pod Warszawą szlachtę do obioru królem Stanisława Leszczyńskiego, bo tego życzył sobie jego szwedzki protektor. Nowego władcy nie cenili oni i nie szanowali zbytnio, gotowi byli w każdej chwili go porzucić. Bez żadnych też skrupułów wykorzystywali swą nadzwyczajną wprost pozycję przy zwykle nieufnym Karolu XII, jeżeli uważali, że posunięcia Leszczyńskiego im nie odpowiadają. Ten bał się zresztą Sapiehów, przywrócił ich do wszystkich odebranych im przez Augusta II urzędów, nadawał im nowe godności i dobra, ale chętnie ukróciłby ich potęgę. Jak wielkie zaś były marzenia Sapiehów, świadczy fakt, że gdy w początkach 1705 roku zwolennicy Leszczyńskiego wystąpili z planem rozbioru Rzeczypospolitej między Szwecję, Rosję, Prusy i Austrię, część Litwy przypaść im miała jako udzielne księstwo. Zresztą August II jeszcze jesienią 1704 roku planując zawarcie pokoju ze Szwecją, gotów był oddać jej Kurlandię i Żmudź, a Leszczyńskiemu i Sapiehom Litwę. 

  Celem Sapiehów było przywrócenie im czołowej pozycji politycznej i powrót do ogromnych, acz potwornie zniszczonych dóbr na Litwie. W swej nienawiści byli oni tak zaślepieni, że zaprzedaliby się nawet diabłu, ale z braku takich możliwości skorzystali skwapliwie z opieki cara Piotra I i trzymali się go równie mocno, jak Sapiehowie Karola XII. W gruncie rzeczy więc August II i Stanisław I nie mieli w tej sytuacji wiele do powiedzenia. Sapiehowie zdawali się być zresztą bliscy zwycięstwa, gdy Wettyn musiał skapitulować przed genialnym królem szwedzkim i zrzec się tronu polskiego.

  Ale Leszczyński wcale nie życzył sobie zbyt potężnych Sapiehów i planował przeciwstawić im Wiśniowieckich (ongiś jednych z przywódców republikantów), których skusił do przejścia na swą stronę buławą wielką litewską dla księcia Michała. Sapiehowie trzymali jednak rękę na pulsie i skłonili Karola XII do zapewnienia swemu Domowi wyjątkowej opieki. W rezultacie, co prawda, Kazimierz Sapieha zrzekł się buławy wielkiej, ale na rzecz swego bratanka Jana Kazimierza, zachowując przy tym urząd wojewody wileńskiego. Pozycja Sapiehów wydawała się więc nienaruszalna. Mimo wszystko doznali oni w tym czasie ogromnej straty, gdyż bezwzględnie najwybitniejszy z nich, stary lis i właściwy przywódca, Makiawel Litewski, Benedykt zmarł 12 sierpnia 1707 roku w Berlinie na dyzenterię.

  Po powrocie Augusta II do władzy w 1709 roku Kazimierz Sapieha porzucił Szwedów i pogodził się z królem, dzięki czemu zachował swój urząd wojewody. Nie odgrywał już jednak większej roli w życiu politycznym kraju opanowanego przez swych dawnych przeciwników z grona republikantów. Skoncentrował się on na walce o zachowanie jak największej części swych dóbr, które znalazły się w rękach przywódców republikanckich, wierzycieli i zastawników. Odbudowie pozycji ekonomicznej służyć miały też jego kolejne małżeństwa. Po raz drugi ożenił się on około 1702 roku, z Teresą Gosiewską, wdową po Józefie Słuszce, co było sprawą dość zaskakującą, zważywszy, że była ona córką Wincentego, hetmana polnego litewskiego, o zamordowanie którego oskarżano Pawła Sapiehę, a ponadto przez długie lata należała do najbardziej zaciętych przeciwników Sapiehów na Litwie. Teresa zmarła w 1708 roku i tylko część swych dóbr przekazała drugiemu mężowi. Już w 1710 roku ożenił się więc on z młodą hrabianką Antoniną Sybillą Waldstein- Arnau, wdową po bogatym pisarzu litewskim Andrzeju Giełgudzie. Wszystkie te zabiegi niewiele jednak Sapiehom pomogły, gdyż potęgi ekonomicznej nie udało się im odbudować. Stary już Kazimierz, otoczony synami, wnukami i prawnukami zmarł niespodziewanie 13 marca 1720 roku. Sam uczestniczył w budowie potęgi swego rodu i oglądał jego upadek. Nigdy później jakakolwiek rodzina na Litwie nie mogła już zdobyć takiej pozycji, jaką mieli w końcu XVII wieku Sapiehowie.





free site creation software