Przedpełkowic
Herb Przedpełkowica - Łodzia
Tylko obawa o majątki pomorskie powstrzymywała wielkopolskiego możnowładcę przed jawnym wystąpieniem przeciwko Łokietkowi. Ale wreszcie przyszedł odpowiedni moment i Mikołaj przygotował księciu niespodziankę…
Czy historyk może skrzywdzić opisywaną przez siebie postać? Pytanie jest oczywiście retoryczne, bo doskonale wiadomo, że może ją zarówno skrzywdzić jak i przydać nienależnego blasku. Uwypuklenie pozytywów a pobieżne przedstawienie negatywów przemienić może pod piórem badacza postać miernego kalibru w herosa i prawie „supermana”. Na szczęście autocenzura i zwykła uczciwość historyka powoduje, że takie z góry zafałszowane biografie należą do rzadkości. Częstsze natomiast są wypadki, gdzie przez zwykłe niedopatrzenie bądź złe zrozumienie tekstów starych
dokumentów, czy wreszcie nietrafną interpretację wydarzeń nawet wybitne postacie posiadają skreślone po wiekach życiorysy niewiele mające wspólnego ze stanem faktycznym. Ofiarą takich właśnie pomyłek jest żyjący przeszło 690 lat temu wojewoda kalisko-gnieźnieński Mikołaj Przedpełkowic z Gostynia, a poważni badacze w dalszym ciągu wykorzystują w swych pracach nieświadomie sfałszowaną w najistotniejszych fragmentach biografię Mikołaja. Dziś więc postaramy się rozprawić z jednym z utartych mitów, a przy okazji zajrzeć przez ramię historykowi: zobaczymy jak popełnia błędy i w jakim trudzie próbuje je potem naprawić.
Przodkowie Mikołaja należeli do polskiego rodu rycerskiego Łodziów nazywanego tak od wyobrażenia herbu, przedstawiającego w swej ostatecznej postaci oczywiście łódkę. Początki rodu giną gdzieś w pomroce dziejów, a na arenę objętą zainteresowaniem źródeł wkroczył dopiero wraz z osobą Mikołajowego dziada, Hugona. Niewiele jeszcze możemy o owym Hugonie powiedzieć, z tego co wiemy wynika jednak, iż należał on do grupy, która w latach 30-tych XIII wieku poparła starania księcia śląskiego Henryka Brodatego o opanowanie Wielkopolski w walkach z niezbyt lubianym przez rycerstwo księciem tej dzielnicy, Władysławem Odonicem.
Wyprawa Brodatego przeciwko Odonicowi przyniosła mu sukces w postaci zajęcia części Wielkopolski aż po rzekę Wartę i zarówno wówczas jak i nieco później – już po śmierci Brodatego i objęciu rządów przez jego syna, Henryka Pobożnego – Hugon oddać im musiał poważne usługi. Wprawdzie zmarł niedługo przed 1241 rokiem, ale Pobożny pamiętał o jego zasługach, obdarowując jego syna, Przedpełka sowitym, pięciowioskowym nadaniem na obszarze Wielkopolski.
Kiedy jednak Pobożnemu przyszło polec w starciu z Mongołami pod Legnicą i Śląsk pogrążył się w chaosie, Przedpełk wolał pogodzić się z synami nieżyjącego również Odonica, Przemysłem I i Bolesławem Pobożnym.
Pod rządami obu tych książąt Przedpełk zrobił prawdziwą karierę: w 1244 roku był kasztelanem w Przemecie, w 1245 kasztelanem w Zbąszyniu, w 1246 występował jako kasztelan gnieźnieński, w 1248 poznański, a zakończył ową wspinaczkę po urzędach w 1252, kiedy to objął trzymaną już do śmierci najwyższą godność w Wielkopolsce, mianowicie wojewody poznańskiego. Już z samych awansów wynika, że należał do wąskiego grona najbardziej zaufanych ludzi z otoczenia Przemysła I i Bolesława, zgodnie też twierdzi się, iż położył podwaliny pod późniejsze wielkie znaczenie swojej rodziny w Wielkopolsce. Zmarł Przedpełk w 1273 roku pozostawiając po sobie przynajmniej sześciu synów, w tym i najbardziej nas tu interesującego Mikołaja.
Pochodzenie Mikołaja w dużym stopniu determinowało jego dalsze koleje życia. Od dzieciństwa stykając się z pierwszymi osobami w życiu Wielkopolski, jeszcze za życia ojca sam włączył się aktywnie w jego nurt. Niewątpliwie dzięki staraniom Przedpełka książę Bolesław Pobożny około 1266 powierzył mu pod bokiem ojca urząd podkomorzego poznańskiego, a ponadto obdarował wsią Sufczyn. Kiedy jednak zabrakło ojca-protektora, spadły wyraźnie i akcje Mikołaja przesuniętego na niższy w hierarchii urząd łowczego poznańskiego, z którym występował w roku 1275. To zapewne było przyczyną, dla której Mikołaj związał się z nieco
tylko od siebie młodszym Przemysłem II, gdy ten zbuntował się przeciwko stryjowi Bolesławowi Pobożnemu. W wyniku tej akcji Przemysł otrzymał od stryja około 1277 dzielnicę poznańską i w tym samym roku spotykamy Mikołaja już jako sędziego w tym ośrodku. Awansował więc tym razem dzięki własnym zasługom, a ówczesne współdziałanie z Przemysłem zbliżyło ich bardzo do siebie.
W kwietniu 1279 roku zmarł bez męskiego potomka Bolesław Pobożny, co pozwoliło Przemysłowi zjednoczyć pod swym panowaniem całą Wielkopolskę i kontynuować reprezentowaną przez niego linię polityczną. W grę wchodziło tu zwłaszcza porozumienie z Pomorzem Gdańskim, którego władca, Mściwoj II i jego otoczenie w sojuszu z Wielkopolską widzieli zabezpieczenie realnego bytu swojego państwa przed agresją krzyżacką i brandenburską. Doniosłym krokiem w zespoleniu obu dzielnic stał się zawarty 15 lutego 1282 roku układ w Kępnie, otwierający Przemysłowi drogę do sukcesji po również nie posiadającym męskiego potomka Mściwoju. Nie znamy niestety bliższych szczegółów technicznych poprzedzających zawarcie tego układu, pewnym jest tylko, iż ze strony wielkopolskiej prowadził wstępne rozmowy właśnie sędzia Mikołaj. O jego roli najlepiej świadczy fakt, iż w końcu 1281 roku udający się już do Kępna Mściwoj nadał Przedpełkowicowi za liczne usługi pomorski majątek Starą Kiszewę z bagatela, 16 jeziorami.
Zasługi Mikołaja potrafił ocenić i Przemysł II. Przy najbliższej okazji, kiedy tylko zawakował urząd palatyna kalisko-gnieźnieńskiego jednego z dwu (obok poznańskiego) wojewodów w Wielkopolsce, natychmiast powierzył go naszemu Łodzi. Stało się to w 1284 roku i od tej pory Mikołaj wysunął się na czoło możnych wielkopolskich, dystansując coraz wyraźniej nawet swojego kolegę, wojewodę poznańskiego.
Sprawa podróży na Pomorze jest pierwszym zgrzytem, jaki zabrzmiał w oficjalnej biografii Przedpełkowica. Do dziś ówczesna obecność Mikołaja w orszaku Przemysła uchodzi za rzecz pewną, ale pierwsza zasada badań historycznych brzmi: nie wierz nikomu i niczemu, wszystko sprawdzaj sam. A więc sprawdzamy, stawiając pytanie: skąd o tym wiadomo? Okazuje się, że wiadomo z dokumentu Przemysła wystawionego podczas podróży już w Świeciu nad Wisłą, który to dokument potwierdzili między innymi urzędnicy gnieźnieńscy: wojewoda Mikołaj i kasztelan Adam. Pozornie wszystko się zgadza, jednak dyplom ów znany jest z kopii, czyli z dokonanego później opisu. Wszystko co skopiowane wzbudza u historyka obawy, czy przypadkiem sporządzający kopię czegoś nie dodał, nie opuścił, nie przeinaczył. Traf chciał, że w byłym archiwum krzyżackim zachował się oryginał tego samego dokumentu i tam gdzie w kopii figurują urzędnicy gnieźnieńscy, tylko Adam nazwany jest kasztelanem świeckim (a więc Pomorzaninem), a Mikołaja określono tylko urzędem wojewody. Dalej pójdzie już łatwo, okaże się bowiem, że ów wojewoda, domniemany Łodzic, to również urzędnik pomorski, wojewoda tczewski Mikołaj Zaremba, towarzyszący Przemysłowi jako świadek na kilku dalszych dokumentach wystawionych przez księcia w czasie podróży z 1295 roku. W taki oto sposób dokonaliśmy naukowego odkrycia, wprawdzie faktu drobnego, ale przecież zanim wypowiemy sąd bardziej ogólny, weryfikacji poddać należy całą masę takich drobiazgów.
Krytykę naukową (bo tak nazywa się to, co przed chwilą zrobiliśmy) rozpoczęliśmy – jak się
powiedziało– od rzeczy drobnej, ale teraz zaatakujemy sprawy o pierwszoplanowym znaczeniu. Wpierw trzeba jednak przedstawić pogląd obowiązujący. Według niego po tragicznej śmierci Przemysła II w 1296 roku Mikołaj wraz z całym swoim rodem poparł kandydaturę Władysława Łokietka. Jeszcze w kwietniu tego roku miał Mikołaj w interesie tego księcia jeździć do Gdańska, w ogóle do 1300 roku widzi się same tylko przejawy współpracy Łokietka i Przedpełkowica. Nie potrafią więc historycy wyjaśnić, dlaczego w początkach 1299 roku doszło do pozbawienia Mikołaja trzymanej już blisko 15 lat palacji kaliskiej. Ponieważ w tym samym 1299 roku raz jeszcze – z tytułem byłego wojewody – wystąpił on przy Łokietku, degradacja Łodzica stanowi dla wszystkich badaczy zagadkę, której na dobrą sprawę nikt jeszcze nie próbował rozwiązać.
Jeśli chcemy podjąć wyzwanie i pokazać, że mimo wszystko potrafimy uporać się z tym problemem, koniecznie musimy zainteresować się innymi przejawami działalności Mikołaja. Każdy możny, niezależnie od znaczenia przodków, olbrzymią wagę przykładał do spraw gospodarczych. W końcu przecież zwłaszcza od zasobów gotówki zależało jego znaczenie, pieniądze zaś można było zdobyć głównie przez eksploatację ziemi i pracującej na niej ludności. Mikołaj odziedziczył po ojcu zwłaszcza kompleksy dóbr skupione wokół Głuszyny, Mosiny oraz Krobi, a dzięki małżeństwu z Awdańcówną, wziął wraz z jej ręką dobra Gostyń. Podkreślenia wymaga fakt, iż w dobrach tych trwała nieustanna praca nad podniesieniem ich stanu gospodarczego. Już w 1278 roku Przedpełkowic otrzymał od Przemysła zezwolenie na lokację na prawie niemieckim Starego Gostynia i pobliskich wsi, z prawem założenia miasta i zamku. Wszystkie te
zamierzenia Mikołaj zrealizował, w ogóle czyniąc z Gostynia swoją główną siedzibę. Nad Obrą zakładał młyny i stawy rybne, w nowozałożonym mieście fundował szpital św. Ducha, w 1296 roku ufundował również kolegiatę w Głuszynie. Proces kolonizacji nie ominął również dóbr Mikołaja koło Krobi i Mosiny. W 1303 Przedpełkowic nadał prawa miejskie Kobylinowi, a rok wcześniej lokował samą Mosinę. Jakby mało było tych przedsięwzięć dodajmy również, że w 1297 wojewoda brał się do zakładania wodociągów w Poznaniu.
W powyższy sposób wyglądały sprawy gospodarcze Mikołaja na terenie jego rodzinnej Wielkopolski, ale jak pamiętamy, w 1281 otrzymał on także Starą Kiszewę i 16 jezior na Pomorzu. Majątek ten powiększył w 1290 roku, dzięki kolejnemu nadaniu Mściwoja, otrzymując tym razem wsie Piechowice i Lubnię wraz z 8 jeziorami oraz w 1295/96, kiedy to Przemysł podarował mu wieś Mosinę. Jeśli przyjrzeć się lokalizacji owych majątków, to okaże się, iż kolejne nadania uzupełniały się wzajemnie, tworząc coraz większy kompleks jezior i wsi. Zważywszy, iż w grę wchodziły tu głównie 24 jeziora leżące w okolicach słynących ze świetnych połowów ryb, pozostanie tylko skonstatować, iż z tego prawdziwego kombinatu rybołówczego Przedpełkowic czerpać musiał olbrzymie dochody, inwestowane później w rozwój majątków wielkopolskich.
W Kaliszu, 27 października 1296 roku, Władysław Łokietek potwierdził Mikołajowi wszystkie posiadane dobra pomorskie, dodając przy tym zdanie, iż anuluje przywileje, jakie sam
wystawił innym osobom na te dobra. Jakoś nie bardzo zwrócono uwagę na to stwierdzenie, z którego wynika, że stosunki między księciem a wojewodą nie musiały układać się tak dobrze, jak to się przyjmuje, skoro książę poparł pretensje jakiegoś konkurenta Mikołaja do dóbr na Pomorzu. Dla oczyszczenia przedpola obalmy także mit o rzekomej podróży Łodzica na Pomorze w interesach Łokietka w kwietniu 1296 roku. W tym wypadku mamy możność zetknięcia się z błędem badawczym polegającym na niezrozumieniu treści źródła. Dokument, który przywołuje się przy tej okazji, posiada datę roczną 1298 i mówi o tym, jak to za czasów Przemysła wojewoda Mikołaj wchodził w skład sądu, rozstrzygającego w Gnieźnie 24 sierpnia 1295 pewien spór o majątki leżące na Pomorzu. Nie ma tu więc mowy o żadnej wizycie Mikołaja na północy Polski w 1296 roku.
Poddając krytyce utarty obraz dokonajmy teraz prześledzenia działalności Mikołaja w latach 1296-1300. Przy obejmującym władzę Łokietku Łodzia wystąpił po raz pierwszy 10 marca 1296, otwierając listę świadków dokumentu układu krzywińskiego. Na mocy tego układu Łokietek pogodził się ze swym konkurentem, księciem głogowskim Henrykiem, między innymi ustępując mu z terytoriów wielkopolskich leżących poza rzeką Obrą. Późniejsze wzmianki o Mikołaju zawierają dyplomy Łokietka z 16 września i 27 października 1296, pierwszy będący zatwierdzeniem przez księcia pewnej transakcji naszego bohatera, drugi zaś dotyczący znanego zatwierdzenia dóbr pomorskich. Brak zaś wojewody na zachowanych po dziś dokumentach Łokietka z okresu maja-sierpnia 1296 i w sumie świadczy to o jednym: Mikołaj Przedpełkowic wcale nie spieszył się do nawiązania bliskiej współpracy z Łokietkiem, a uczynił
to, kiedy książę dał mu do zrozumienia, jakie losy spotkać mogą jego „złotodajne” majątki pomorskie. Nie jest już trudna odpowiedź na pytanie, czym kierował się Łokietek szachując w taki sposób wojewodę. Mogło chodzić tylko o jedno: o odciągnięcie go od Henryka głogowskiego.
Przed chwilą wspominaliśmy o układzie krzywińskim, a obecnie dodajmy, że na terenach leżących nad Obrą, w części przejętej przez Henryka znalazły się majątki Mikołaja, z samym Gostyniem włącznie. Idźmy dalej: wiemy, że sympatie prośląskie zdradzali już przodkowie Mikołaja, a więc za takimi związkami wojewody istniała tradycja rodzinna. Nie bez znaczenia będzie uwaga, że po śmierci Mikołaja jego rodzina (bracia i synowie) wcale nie poparli Łokietka, ale opowiedzieli się za Henrykiem. Uważny czytelnik zorientował się już do czego zmierzamy. Wbrew obowiązującym poglądom wyprowadziliśmy Mikołaja z obozu zwolenników Władysława Łokietka i kreowaliśmy go na lidera tych Wielkopolan, którym milszy był jego konkurent, Henryk głogowski.
Mimo prośląskich sympatii fakt posiadania majątków ziemskich zarówno pod panowaniem Henryka jak i Łokietka, zmuszał Mikołaja do bardzo elastycznej polityki. Zagrożone losy zwłaszcza dóbr pomorskich spowodowały, że od września 1296 jakby częściej zaczął się udzielać przy Łokietku. Tak było przez cały rok 1297, niemniej powyższa sytuacja nie mogła trwać długo. W międzyczasie rosły bowiem szeregi niezadowolonych z rządów Łokietka, skupiające się wokół osoby biskupa poznańskiego Andrzeja.
Nie będzie więc zaskoczeniem, gdy stwierdzimy, że bardzo szybko doszło do nawiązania kontaktów Andrzeja z Mikołajem. Znamienne są tu zwłaszcza dwie daty: 13 kwiecień 1298, kiedy to biskup Andrzej na prośbę Mikołaja zatwierdził uposażenie kolegiaty w Głuszynie (własności wojewody) i 24 czerwiec tegoż roku, kiedy to Andrzej, w imieniu także innych przedstawicieli Kościoła, zawarł z księciem Henrykiem układ w Kościanie. Układ ten przewidywał wprost koronację Henryka na króla Polski, a więc wymierzony był przeciwko Łokietkowi. Oczywiście przedstawiciele Kościoła nie mogli działać sami, bez poparcia rycerstwa wielkopolskiego, a w takim razie ponownie nasuwa nam się na myśl wojewoda Mikołaj. Domysłem, ale prawdopodobnym, będzie stwierdzenie, że grunt pod układ w Kościanie przygotowany został w kwietniu 1298 roku, podczas wspomnianego spotkania wojewody z biskupem.
Niezmiernie ciekawa jest także relacja Łodzica na zawarcie tajnego początkowo układu kościańskiego. Jeszcze w połowie maja 1298 przebywał on z Łokietkiem w Pyzdrach, po czym zniknął nagle z jego otoczenia. Musiał więc wiedzieć o zawarciu układu, a w takim razie był dobrym konspiratorem, skoro Łokietek wcale się nie zorientował, że jego wysoki urzędnik wspólnie z biskupem przygotowuje mu tak przykrą niespodziankę. W sumie więc, wraz ze wzrostem liczby niezadowolonych z rządów Łokietka, Mikołaj zdecydował się na działanie przeciwko temu księciu, przed czym od około dwóch lat powstrzymywała go chyba tylko obawa o majątki pomorskie.
Po raz ostatni za rządów Łokietka Mikołaj jako wojewoda wystąpił w Poznaniu 7-12 stycznia 1299 roku.
Pojawił się wówczas jako świadek przywileju Łokietka dla dominikanek poznańskich, przy czym tak się złożyło, iż klasztor ten fundował przed laty właśnie Przedpełkowic i jego bracia. Znając metody średniowiecznych działań dyplomatycznych od razu wykrywamy rzeczywisty sens tego przywileju. Był to tylko pretekst do podjęcia rozmów między Łokietkiem a Mikołajem i zarazem ostatnia podjęta przez księcia próba przeciągnięcia wojewody na swoją stronę. Kiedy nie dało to rezultatu i w kilka dni później Łokietek wyjeżdżał z Poznania bez Mikołaja, odwołany on został z zajmowanej godności. Nie przeszkodziło to jednak Mikołajowi wspólnie z biskupem Andrzejem przejąć praktycznie władzę w ziemi poznańskiej. Łokietek raz jeszcze, we wrześniu 1299, przybył do Poznania na rozmowy z przywódcami opozycji, ale i tym razem fiasko jego starań było kompletne, a co więcej, biskup Andrzej obłożył księcia klątwą.
Był to już zmierzch pierwszego panowania Łokietka nad Wielkopolską, chociaż dziwić może, dlaczego mimo zawarcia układu z księciem Henrykiem, opozycja grała wyraźnie na zwłokę. I tu jednak możemy wskazać przyczynę: na horyzoncie pojawił się bowiem inny konkurent tak Łokietka jak i Henryka, król czeski Wacław II. Wiedząc, że Wacław nie wyrzeknie się już wcześniej zdobytych tytułów prawnych do panowania nad Wielkopolską, postanowiono uprzedzić jego działanie i wysłać do Pragi poselstwo, aby tam uzgodnić z królem warunki przejęcia tronu.
Nie wiemy tego z całą pewnością, ale najpewniej na czele tego poselstwa stanął właśnie Mikołaj.
Wśród zawartych wówczas postanowień musiał znaleźć się i punkt mówiący o przywróceniu mu utraconej godności wojewody kalisko-gnieźnieńskiego, bowiem już w tym samym 1300 roku ponownie widzimy go na tym urzędzie. W następnych latach należał Przedpełkowic do wybitnych stronników Wacława w Wielkopolsce. Współpracował blisko ze starostami czeskimi, a także sam wykonywał różne uprawnienia przysługujące panującemu. Wchodził więc w skład różnych sądów, zatwierdzał nadania różnych osób, a także, patrząc z dzisiejszego punktu widzenia, brał łapówki. W 1304 roku otrzymał bowiem od klasztoru w Łeknie, w podzięce za pomyślny dla klasztoru wyrok, dożywotnie posiadanie części wsi. Taka forma wyrażania wdzięczności świadczyła wówczas o niekwestionowanym stanowisku Mikołaja w Wielkopolsce. Posiadaną władzę i prestiż wykorzystywał również Przedpełkowic na dalsze umacnianie ekonomicznych podstaw swojego znaczenia. O ile uprzednio w sprawach np. lokacji własnych dóbr zwracać się musiał o zgodę do panujących, o tyle teraz tego już nie czynił. Wiemy także, iż zorganizował sobie dwór, utrzymywał własnych pisarzy, występowali przy nim również prywatni kasztelanowie jego grodu w Gostyniu.
Zmarł Mikołaj 8 czerwca 1305 roku w trudnym i przełomowym momencie w dziejach Wielkopolski, kiedy panowanie czeskich Przemyślidów nie tylko w Polsce ale i w Czechach chyliło się ku upadkowi. Bezpotomna śmierć Wacława III (21 czerwca 1305 roku) stała się sygnałem do walki o spadek po nim, angażując kilka dworów europejskich. W Polsce wykorzystał to powracający z wygnania Władysław Łokietek, jednak Wielkopolanie – wśród kierownictwa których znalazł się brat zmarłego, późniejszy kasztelan poznański Przedpełk ze Spławia – przywołali na tron oczekującego ciągle swojej okazji Henryka głogowskiego.
W sumie więc odtworzyliśmy dzieje życia najwybitniejszego możnowładcy wielkopolskiego z przełomu XIII/XIV wieku nieco odmiennie, niż sądziła dotychczasowa historiografia. Najważniejsze jest w tym wszystkim to, iż zamiast upatrywać w Przedpełkowicu zgodnego współtowarzysza Władysława Łokietka, odnaleźliśmy w nim zwolennika Henryka głogowskiego i osobę, której Łokietek w znacznej mierze zawdzięczał utratę panowania w Wielkopolsce w 1300 roku.