Na łąkach włoszczowskich znajduje się niewielki
kopiec, który w bardzo dawnych czasach był gródkiem
warownym. Prawdopodobnie pod nim mają początek potężne
lochy, które ciągną się w nieznanym kierunku. Jeden
korytarz łączy kopiec z zamkiem w Seceminie, a drugi z
zamkiem na Bąkowej Górze. W tym drugim zamku mieszkał
straszny rozbójnik, a kiedyś rycerz, o nazwisku Bąk. W
jego ślady poszedł Piotr Szafraniec, który pragnął jak
najszybciej wzbogacić się.
Nocą, przy świetle księżyca, obydwaj rozbójnicy łupili
kupców z pieniędzy i kosztowności. Napadali również na
zwykłych chłopów z okolicznych wiosek. Strach i niepewność
zagościły tutaj. Nic więc dziwnego, że nikt nie chciał
tędy podróżować. Wielu ludzi przez niechlubne wyczynki
Szafrańca i Bąka straciło życie. Teraz dusze zmarłych
zamienione w światełka błąkają się w nocy po łąkach
włoszczowskich.
Ku pomocy tutejszej ludności przybyło nawet królewskie
wojsko, które jednak nie dawało rady znającym okolicę i
chowającym się w gęstym lesie Szafrańcowi i Bąkowi.
Wszyscy powiadali że ci dwaj zbóje musieli zaprzedać duszę
diabłu. Wojsko długo szukało zbójów aż wreszcie
znaleziono ich i osadzono w lochach zamku w Krakowie. Od tej
pory spokój i radość zagościły na ziemi włoszczowskiej,
jednak o zagrabionych kosztownościach do tej pory nic nie
wiadomo. Na darmo chłopi szukali pieniędzy i złota
rozkopując włoszczowski kopiec i penetrując zamek na Bąkowej
Górze.
Ze strony: http://www.powiat-wloszczowa.pl/index.php