zęsto w niepołomickim zamku przebywał król Zygmunt Stary wraz z całym dworem. Okoliczne lasy w owym czasie były już przetrzebione ze zwierza godnego królewskich polowań, więc jak podaje królewski kronikarz - historyk Marcin Bielski, na jedno z takich polowań przywieziono w klatce ogromnego niedźwiedzia. Ten, po wypuszczeniu z klatki zamiast uciekać i dać się ubić - zaatakował z wściekłością myśliwych, , którzy podali tyły. Wśród uciekających znalazł się błazen królewski Stańczyk. Na wypomnienie tego faktu i królewską drwinę odpowiedział : "nie ten jest błaznem kto ucieka przed rozjuszonym zwierzem, lecz ten kto mając niedźwiedzia w klatce - wypuszcza go na własną szkodę" . Błaznowi taka odpowiedź uszła na sucho.