iewiele jest na Dolnym Śląsku - słynnym przecież z malowniczych krajobrazów - równie pięknych widoków jak ten, który roztacza się z góry Chojna - skalnego cypla nad rzeką Bystrzycą w Górach Sowich. W dole połyskuje tafla sztucznego jeziora, które powstało po spiętrzeniu wód Bystrzycy. Łagodne wzgórza porośnięte lasem zamykają horyzont.
Do bramy zamku Grodno prowadzi droga, wijąca się wśród wysokich buków i dębów. Wejścia strzegą dwa stojące na tylnych łapach sgraffitowe lwy. Książę z rodu Piastów, Bolko II, pan na Świdnicy i Jaworze, w pierwszej połowie XIV wieku wzniósł na niedostępnej skale górny zamek z obronną wieżą. W murach zbudowanego z kamienia kasztelu osadził zbrojną załogę, która strzec miała bezpieczeństwa na trakcie prowadzącym doliną Bystrzycy.
Po bezpotomnej śmierci księcia zamek zmieniał kilkakrotnie właścicieli, w wieku XV był nawet gniazdem rycerzy-rozbójników, i w końcu przeszedł w ręce możnej rodziny rycerskiej pochodzącej z Łagowa (w późniejszych wiekach ta zniemczona szlachta zaczęła używać nazwiska von Logau).
Panowie z Łagowa przebudowali piastowski zamek w latach 1545-1587, w myśl zasad renesansowej architektury. Podwyższoną o trzy kondygnacje dawną wieżę strażniczą zwieńczył drewniany, obity blachą hełm; dobudowano dwa skrzydła boczne, wytyczono wewnętrzny dziedziniec.
Dawne, kamienne izby rycerzy księcia Bolka zmieniły się w renesansowe komnaty o rzeźbionych odrzwiach i zdobnych polichromią ścianach.
Kominki zwieńczyły marmurowe gzymsy, u sufitu zawisły rzeźbione świeczniki-meluzyny (jeden z nich i dziś oglądać można w sali na pierwszym piętrze).
Tuż obok reprezentacyjnej części zamku znajduje się mała izdebka, wnęka raczej, o zakratowanym wejściu. Kiedy oczy przyzwyczają się do panującego tam półmroku, dostrzec można przykuty łańcuchami szkielet kobiety, siedzący w kącie celi.
Opowieść głosi, że są to doczesne szczątki pięknej kasztelanki Małgorzaty, która przemocą wydana za starego i niemiłego jej sercu barona, postanowiła co rychlej zostać bogatą wdową. Toteż w kilka dni po hucznym weselu, nim jeszcze mąż uwiózł ją z Grodna do swych włości, wybrała się podziwiać z nim piękny widok z zamkowych murów. Kiedy nieszczęsny nowożeniec zapatrzony w dal stanął nad przepaścią, Małgorzata zepchnęła go w dół, po czym łamiąc ręce i wołając o pomoc pobiegła do zamku.
Nie wiedziała, że zbrodniczy czyn widział z okna pan na Grodnie - jej rodzony ojciec. Ów surowy rycerz osądził córkę według ówczesnych praw: karą za mężobójstwo było zamurowanie w lochu na śmierć głodową.
Kości zbrodniczej kasztelanki znaleziono w kilkaset lat później, gdy z początkiem naszego stulecia podczas remontu i częściowej odbudowy gmachu odkryto tajemną wnękę...
Co prawda, sceptycy twierdzą, że cała historia jest wytworem fantazji ostatnich właścicieli Grodna - Zeidlitzów. Chcieli oni przyciągnąć rzesze zwiedzających i w ten sposób zwrócić sobie chociażby część sumy wydanej na odnowienie siedziby przodków. Dlatego umieścili we wnęce murów wykopany na starym cmentarzu szkielet, podając do gazet wieść o odkryciu grobu zbrodniczej prababki.
Ale, jeśli przyjąć tę prozaiczną wersję, skąd wzięłaby się Biała Dama, która - co potwierdzić może kustosz zamku i inni pracownicy muzeum - pojawia się w jasne noce, kiedy zegar księżycowy umieszczony na zachodniej ścianie dolnego zamku wskazuje północ. Zjawa ta ukazuje się zwykle na najwyższej kondygnacji wieży. Wśród szumu wiatru obchodzi mury i rzuca się w przepaść.
Biała Dama z Grodna stała się nawet bohaterką filmu telewizyjnego realizowanego w zamku.