Władysław Biały


Rysunek z nagrobka

Dziewiętnastowieczny historyk Karol Szajnocha pisał o nim; był to jeden z najgłośniejszych awanturników swojego wieku, jedyny błędny rycerz naszej historii. Czy słusznie?

  Przenieśmy się do drugiej połowy XIV wieku. Na północy zjednoczonego przez Władysława Łokietka Królestwa Polskiego, na Kujawach, pozostało już tylko jedno księstwo dzielnicowe – księstwo gniewkowskie. Książę tamtejszy, bratanek Łokietka Kazimierz II, nie zgodził się na włączenie swojej dziedziny do zjednoczonego państwa. Zapewne zadecydowała o tym chęć przekazania dziedzictwa własnemu synowi. Spośród licznego potomstwa Kazimierza gniewkowskiego przeżyli ojca: Władysław, któremu z powodu jasnych włosów już współcześnie nadano przydomek „Biały” i jego siostra Elżbieta. Ta ostatnia przed 5 czerwca 1325 roku wyszła za mąż za pana Bośni Stefana Kontromanica. Z kolei córka tejże Elżbiety (kujawskiej) również Elżbieta (bośniaczka), siostrzenica Władysława Białego, została 20 czerwca 1353 roku drugą żoną króla węgierskiego, Ludwika Andegaweńskiego. Niewątpliwie powyższe koligacje wzmocniły pozycję i autorytet młodego jeszcze księcia Władysława Białego, który po śmierci ojca objął rządy w księstwie gniewkowskim, rozpoczynając swoje panowanie przed 24 kwietnia 1353 roku. Dodajmy tu, iż księstwo gniewkowskie było terytorialnie małe. Składało się z ziemi gniewkowskiej i słońskiej, obejmując tylko cztery ważne twierdze: Gniewkowo (stolica), Szarlej, Złotorię, Słońsk. Niejeden z ówczesnych panów małopolskich posiadał większy obszar. Nie odgrywało ono też w zasadzie, żadnej roli politycznej, w tym tak ważnym rejonie Polski, już od traktatu kaliskiego 1343 roku. 
  Książę Władysław Biały, najbliższy krewny królewskiej linii Piastów (a nadto wuj Elżbiety, drugiej żony Ludwika węgierskiego) był jedynym prawowitym spadkobiercą po mieczu, stryja Kazimierza Wielkiego. Na skutek jednak układów zawartych jeszcze z królem Węgier Karolem Robertem w 1338 bądź 1339 roku oraz z jego synem Ludwikiem Wielkim w roku 1355 w Budzie, Kazimierz Wielki przeniósł prawo do sukcesji na linię żeńską, to jest na Ludwika Andegaweńskiego, który po kądzieli miał najbliższe prawa do tronu polskiego. Zresztą, obietnicę sukcesyjną poczynić mógł Andegawenom już Władysław Łokietek, ojciec Kazimierza Wielkiego, w 1327 roku podczas ciężkiej choroby syna. W każdym razie Kazimierz Wielki kierował się w sprawie następstwa tronu po sobie raczej rachunkiem politycznym, mogącym przynieść Polsce korzyści. Władysław Biały, posiadacz małego księstwa gniewkowskiego, był słaby i nie miał żadnego znaczenia politycznego. Jako władca królestwa prawdopodobnie nie potrafiłby sprostać zadaniom jakie by na nim spoczęły z racji zajmowanego stanowiska. To było przyczyną, dla której nie brano pod uwagę jego kandydatury do tronu polskiego po bezpotomnej śmierci króla Kazimierza Wielkiego mimo, że był najbliższym spadkobiercą w linii męskiej. Książę też nie pretendował za życia Kazimierza Wielkiego do korony polskiej ale szanse na jej osiągnięcie miał. Układy sukcesyjne nie zapewniały bowiem Ludwikowi węgierskiemu – z powodu rozmaitych innych jeszcze czynników – pełnej gwarancji następstwa tronu w Polsce. W dużej mierze zadecydować o sukcesji miała określona sytuacja polityczna w kraju.
  Przez pewien czas Władysław Biały cieszył się dość znacznym poparciem ostatniego Piasta na tronie, dzięki czemu, rola polityczna księcia gniewkowskiego mogła w kraju znacząco wzrosnąć, być może nawet do statusu następcy tronu. Książę po objęciu władzy w Gniewkowie, początkowo przebywał zapewne niejednokrotnie w towarzystwie króla Kazimierza. Władysław Biały brał między innymi udział w zjeździe króla z księciem Ziemowitem mazowieckim w styczniu 1358 roku w Raciążu. Kwestię stosunku Kazimierza Wielkiego do Władysława Białego można także rozpatrywać na płaszczyźnie ówczesnej polityki królewskiej wobec Śląska. Polskiemu monarsze przyświecały plany częściowej restytucji tej dzielnicy jak również, stworzenie warunków do jej całkowitego odzyskania w dalszej przyszłości. W kontekście takiej polityki Kazimierzowej, trzeba tu widzieć małżeństwo księcia gniewkowskiego z księżniczką śląską Elżbietą – córką i jedyną dziedziczką księcia strzeleckiego Alberta. Do zawarcia ślubu doszło przed 1 grudnia 1359 roku.  
   Małżeństwo to miało charakter wybitnie polityczny, co nie wykluczało w tym przypadku wzajemnych uczuć małżonków. Inspiratorem owego związku był najprawdopodobniej sam Kazimierz Wielki. W planach króla wspomniany mariaż miał zapewne służyć restytuowaniu księstwa strzeleckiego. 1 grudnia 1359 roku książę Bolesław II opolski, zrzekł się praw do dzielnicy strzeleckiej po śmierci Alberta, jako jego krewny. Wyraził także zgodę na to, aby spadkobiercami tego terytorium zostali w przyszłości synowie narodzeni z małżeństwa Elżbiety strzeleckiej i Władysława Białego. Koncesję Bolesława II potwierdził 9 marca 1360 roku (raczej zmuszony do tego przez Kazimierza Wielkiego) również cesarz Karol IV Luksemburski, który dodał jednocześnie klauzulę o możliwości objęcia dziedzictwa Alberta przez żeńskich potomków Władysława Białego i Elżbiety. W rezultacie nastąpiło umocnienie wpływów polskich w tej części Śląska a zarazem wzrost roli politycznej księcia ziemi gniewkowskiej. Prawdopodobnie z powyższym małżeństwem wiązało się też nadanie Władysławowi Białemu przez króla w lenno ziemi inowrocławskiej. Król chciał zapewne tymże aktem podbudować i pozycję polityczną księcia jak i bliżej związać go ze sobą. I całkiem możliwe, że Władysław otrzymał w zarząd ziemię inowrocławską pod warunkiem, przekazania całości swego władztwa jako lenna Koronie polskiej (tj. złożeniu hołdu lennego Kazimierzowi Wielkiemu). Pomyślny rozwój sytuacji mógł postawić Władysława Białego w rzędzie kandydatów do korony polskiej mimo układów z Węgrami. Wkrótce jednak wygasł korzystny dla księcia układ. Władysław nie doczekał się ze związku z Elżbietą żadnego potomstwa. Decydującym zaś ciosem rodzinnym (dynastycznym) i politycznym okazała się dla niego rychła śmierć „miłowanej bardzo żony” – pomiędzy 9 marca 1360 a 17 kwietnia 1361 – co poważnie zachwiało jego dotychczasową pozycją w kraju. Moment śmierci Elżbiety należy uznać za niekorzystny przełom w karierze politycznej księcia. W rezultacie nastąpił krach wszelkich planów jakie wiązano z jego osobą. Od tego momentu, sądzić można, następowało oziębienie postawy Kazimierza Wielkiego wobec księcia Władysława, który przestał być użyteczny polityce królewskiej. Król odebrał mu też lenno inowrocławskie, co nastąpiło po 13 lutym 1362 roku. Odpowiednim tu pretekstem mógł być zatarg graniczny pomiędzy sędzią kujawskim Stanisławem Kiwałą a księciem Władysławem Białym. Spór był ostry, skoro Kiwała wezwał księcia przed sąd królewski. Władysław jednak nie stawił się na wyznaczony termin rozprawy, a Kazimierz Wielki posunął się do użycia siły, każąc sprowadzić księcia. Wtedy też w porywie gniewu zwrócił on królowi (dobrowolnie?) lenno inowrocławskie. Podobno później żałował owego posunięcia i nawet miał próbować bezskutecznie je odzyskać.
  Oczywiście, gdyby mówić o ewentualnych szansach kandydowania księcia Władysława Białego do tronu, to trzeba tutaj wspomnieć o Kaźku słupskim, wnuku Kazimierza Wielkiego (po kądzieli), który niewątpliwie już od początku lat 60-tych, miał w tym względzie lepszą pozycję.

  Powyższe fakty: śmierć żony, brak potomstwa i ograniczenie władztwa (zwrot lenna inowrocławskiego) oraz brak perspektyw dalszej kariery politycznej – zniechęcały księcia Władysława Białego do kontynuowania rządów w Gniewkowie. Z drugiej strony zapewne pociągała go w szeroki świat ciekawość, możliwość odmiany życia oraz modna wówczas idea odbycia pielgrzymki do Jerozolimy, przynosząca jej uczestnikom niemało splendoru. Ponadto, sam pobyt u grobu Chrystusa zapewniać miał zbawienie wieczne. Najprawdopodobniej w początkach 1364 roku, oddał Władysław Biały swoje księstwo gniewkowskie w zastaw Kazimierzowi Wielkiemu za sumę 1000 florenów i opuścił kraj. Nadmieńmy, że błędne jest twierdzenie, jakoby książę sprzedał wówczas swoje dziedzictwo królowi Kazimierzowi.
  Rozpoczęła się nowa karta życia, zapisana podróżami, poznawaniem innego niż dotąd świata, refleksjami. Słowem, była to niejako próba znalezienia nowego miejsca w feudalnym społeczeństwie. Otrzymawszy od króla pieniądze, udał się Władysław Biały wraz ze swymi najbliższymi towarzyszami w podróż do grobu Chrystusa. Stamtąd wrócił do Pragi, zwiedzając po drodze i inne, bliżej nie znane nam kraje, gdzie zatrzymał się na wykwintnym dworze cesarskim. Jadąc następnie z Pragi przez Polskę, między innymi i przez Kujawy, udał się na Dwór wielkiego mistrza krzyżackiego Winrycha von Kniprode. Wśród Krzyżaków był on postacią dobrze znaną, z racji bliskiego sąsiedztwa ziemi gniewkowskiej z państwem zakonnym. W młodości, Władysław Biały znalazł się w 1331 roku w Malborku jako zakładnik, którego musiał dać zakonowi jego ojciec Kazimierz (gniewkowski). Z Malborka wraz z Krzyżakami pociągnął na wyprawę wojenną przeciwko pogańskiej Litwie. Później widzimy go ponownie w Czechach, gdzie na dworze cesarskim w Pradze spędził hucznie święta wielkanocne. Z kolei wyruszył (1366 rok) do Francji, dalej do Awinionu – ówczesnej stolicy papieskiej, gdzie był gościem papieża Urbana V. 16 czerwca 1366 roku książę Władysław prosił papieża o potwierdzenie fundacji Alberta strzeleckiego (swego byłego teścia) dla klasztoru cystersów w Jemielnicy, za dusze najbliższych, w tym Elżbiety strzeleckiej – zmarłej bezpotomnie żony Władysława Białego. W Awinionie książę spotkał się z Polakami, między innymi z naszym kronikarzem Jankiem z Czarnkowa – ówcześnie pełniącym funkcję podkanclerzego Królestwa Polskiego, który przebywał tam w jakiejś misji politycznej.
  Po czternastodniowym pobycie w Awinionie udał się Władysław Biały do Citeaux, gdzie wstąpił do klasztoru cystersów. Uczynił to, być może z powodu braku pieniędzy; a być może też z potrzeb duchowych. Ówczesny opat cystersów, Jan IV de Bouxiere, przyjął księcia niechętnie do klasztoru i to pod warunkiem, że nigdy nie powróci do życia świeckiego. Władysław Biały złożył śluby zakonne. W Citeaux przebywał książę około pół roku. Pod koniec 1366 roku samowolnie opuścił klasztor udając się do Dijon. Za zbiegłym zakonnikiem podążył opat cystersów Jan IV. Chciał zapobiec przyjęciu zbiega przez inny klasztor, jednakże daremnie wzywał księcia do powrotu. Opat cystersów był gotów wybaczyć Władysławowi Białemu ucieczkę pod warunkiem, że książę wraz z upomnieniem publicznym poniesie karę chłosty w myśl reguły cystersów. Władysław Biały odmówiwszy powrotu do Citeaux, wstąpił do klasztoru św. Benigna w  Dijon o regule benedyktyńskiej – znacznie lżejszej od cysterskiej. Przebywał tutaj aż do 1370 roku, to jest bezpotomnej śmierci Kazimierza Wielkiego. Warto tu napomknąć, iż książę Władysław zostawszy mnichem otrzymywał jakieś zasiłki pieniężne od Kazimierza Wielkiego.   
  Tymczasem na mocy wcześniej zawartych układów, władzę w Polsce w roku 1370 objął król węgierski, Ludwik. Ku rozczarowaniu swych zwolenników, Kaźko słupski nie kwapił się do odegrania w królestwie roli rywala Ludwika Andegaweńskiego a wręcz uznał jego władzę składając mu hołd lenny. Być może miał nadzieję odziedziczenia tronu polskiego po śmierci Andegawena. Z panowaniem Ludwika nie chciała się pogodzić część rodów rycerskich Wielkopolski, najbardziej opozycyjnie nastawionych wobec nowego króla. Wysłały one poselstwo do księcia Władysława Białego, przebywającego w tym czasie w klasztorze dijońskim, wzywając go do przybycia do Polski. Trzej znani nam członkowie tego poselstwa pochodzili z rodów wielkopolskich: Przedpełk ze Stęszewa i Wyszota z Kurnika z rodu Łodziów, a Stefan z Trląga z rodu Pomianów. Za posłami stały zapewne rody o większym znaczeniu i bogactwie, działające na rzecz Władysława Białego. Zaliczyć wypadnie do nich: Nałęczów i Wezenborgów a być może i Zarembów czy ewentualnie Kościeleckich.
  Na prośbę poselstwa wielkopolskiego Władysław Biały opuścił na przełomie 1370/1371 roku klasztor w Dijon. Udał się na koszt poselstwa do Kurii papieskiej w Awinionie z prośbą o dyspensę. Posłom zaś polecił czekać na siebie w Bazylei. Jednakże nie zdołał uzyskać zwolnienia od ślubów zakonnych, co było przeszkodą w ewentualnej walce o tron polski. Najprawdopodobniej papież ze względu na dobre stosunki z dworem andegaweńskim nie chciał udzielić żadnej dyspensy.  Z Awinionu udał się Władysław Biały do Bazylei. Tu oraz w Strasburgu zastał członków wspomnianego poselstwa. W Bazylei książę-mnich porzucił plany natychmiastowego powrotu do Polski. Nieoczekiwanie pojechał wraz z poselstwem i na jego koszt na Węgry. Tutaj po odesłaniu swych posłów pozostał gdzieś do połowy 1371 roku. Prosił króla Ludwika aby ułatwił mu otrzymanie zwolnienia od ślubów zakonnych w celu ponownego zawarcia małżeństwa i objęcia w posiadanie swego księstwa gniewkowskiego, które w 1364 roku oddał w zastaw królowi Kazimierzowi Wielkiemu. Papież Grzegorz XI, do którego w tej sprawie udało się poselstwo węgierskie wraz z Władysławem Białym, odmówił w dwóch bullach z 11 listopada 1371 roku skierowanych do króla Ludwika i królowej Elżbiety, udzielenia księciu dyspensy. Swą odmowę uzasadnił tym, że zwolnienie księcia od ślubów mogłoby zagrozić bezpieczeństwu Ludwika na tronie polskim i doprowadzić do zamieszek w królestwie. Niewątpliwie Węgrzy wywarli po cichu nacisk na papieża, aby odmówił dyspensy. Nie odzyskał też Władysław Biały od króla Ludwika swego księstwa gniewkowskiego. W tej sytuacji wątpliwe, aby książę powrócił na Węgry. 
  Nie bardzo też wiadomo co robił po wyjeździe z Węgier i pobycie w Awinionie w okresie aż do 1373 roku. Być może w tym czasie zwrócił się o pomoc do dworu francuskiego i innych panujących. Przypuszczalnie udało się pozyskać mu Filipa Śmiałego – księcia Burgundii. Świadczyć o tym mógłby udział kilku rycerzy burgundzkich w wystąpieniach zbrojnych Władysława Białego na Kujawach. Niektórzy z nich walcząc u boku księcia Władysława Białego dostali się do niewoli.
 Toczono też rokowania o ich uwolnienie. Jesienią roku 1373 Władysław Biały rozpoczął bowiem pierwszą zbrojną akcję na Kujawach. Zapewne liczył także na życzliwość Krzyżaków. Wiadomo też, że otrzymał od nich jakieś wsparcie finansowe.
  8 września 1373 roku książę przybył potajemnie, w przebraniu do Gniezna, gdzie gościł w domu burmistrza gnieźnieńskiego Hanka. Następnego dnia podążył do Inowrocławia i… bez przeszkód objął zamek we władanie. W kolejnych dniach w podobny sposób opanował; Gniezno, Złotorię oraz Szarlej. Dzięki szybkiemu działaniu w przeciągu zaledwie trzech dni odzyskał swoje księstwo (z lennem inowrocławskim), nieomal bez użycia miecza. Akcja księcia wywołała zbrojną kontrakcję królewskiego starosty wielkopolskiego Sędziwoja z Szubina, któremu podlegały zamki zdobyte przez Władysława Białego. Wkrótce wobec przewagi sił królewskich książę wszedł w układy i zdał się na łaskę króla Ludwika. Prawdopodobnie w Gniewkowie oczekiwał odpowiedzi królewskiej. Miał on nadzieję uzyskać od króla rekompensatę za swoje księstewko. Kiedy jednak odpowiedź nie nadchodziła, cierpiący podobno niedostatek Władysław Biały udał się do Drezdenka, gdzie znalazł schronienie u panów von der Osten.
  Przez cały 1374 rok książę przebywał w Drezdenku. Z Ostenami, panami Drezdenka, Władysław Biały utrzymywał przyjazne stosunki jeszcze jako książę gniewkowski. We wrześniu 1375 roku przystąpił ponownie do zbrojnego opanowania swego księstwa. Podstępnie zdobył Złotorię. Napłynęło wówczas do niego mnóstwo ludzi wśród których nie brakło zwykłych włóczęgów, awanturników i biedaków. Wkrótce potem przybył do księcia Ulryk von der Osten z rycerzami brandenburskimi. Z pomocą Ulryka książę zdobył Gniewkowo. Ostatecznie jednak siły księcia Władysława Białego zostały rozbite przez starostę wielkopolskiego Sędziwoja. Schronił się więc książę w jedynym pozostałym zamku – Złotorii. 1 czerwca 1376 roku został w niej oblężony. W tej akcji zbrojnej przeciw księciu udział brali: starosta wielkopolski Sędziwój, książę Kaźko słupski, starosta kujawski Bartosz z Odolanowa, kanclerz Królestwa Polskiego Zawisza z Kurozwęk i inni. Książę Władysław bronił się zaciekle. Kazał spalić żywcem jednego z członków załogi, który zamierzał otworzyć bramę oblegającym. Zginął Fryderyk von Wedel, pan na Ujściu. Ranny śmiertelnie został książę Kaźko, który 2 stycznia 1377 roku zmarł na zamku bydgoskim. Z braku jednak szans na dalszą obronę i z powodu wyczerpujących się środków, książę Władysław rozpoczął układy z przedstawicielem króla Ludwika Wielkiego, kanclerzem Zawiszą z Kurozwęk. W wyniku rozmów doszło do zawieszenia broni. Książę oddał zamek pod opiekę staroście kujawskiemu Bartoszowi z Odolanowa. Doszło również do pojedynku księcia z Bartoszem na kopie, w którym Władysław Biały został pokonany. Odniósł ranę w ramię. W razie gdyby rokowania z królem Ludwikiem nie dały rezultatu, zamek Złotoria miał wrócić w ręce Władysława.
  W ten sposób zakończyła się ostatnia akcja zbrojna księcia Władysława Białego na Kujawach. Rokowania z królem dały rezultaty. Książę sprzedał Ludwikowi swoje dziedzictwo za 10 tysięcy florenów. Sama transakcja miała miejsce w okresie od 16 do 28 marca 1377 roku w obecności kilku książąt śląskich, wielkiego mistrza krzyżackiego i polskich dostojników w Brześciu Kujawskim. Król Ludwik przyznał też księciu Władysławowi Białemu dożywotnią rentę, mianowicie otrzymał on opactwo benedyktyńskie św. Marcina na Węgrzech. Książę został opatem gubernatorem Benedyktynów wkrótce po umowie z marca 1377 roku. Opactwo było bogate i odgrywało znaczną rolę polityczną na Węgrzech. Władysław Biały przebywał na tym stanowisku do października 1379 roku, kiedy porzucił klasztor, opuszczając Węgry. 
  Po śmierci papieża Grzegorza XI w 1378 roku nastąpiła kościelna schizma. W tej sytuacji, kiedy Ludwik popierał papieża Urbana VI rezydującego w Rzymie – książę Biały mógł mieć nadzieję, że antypapież Klemens VII rezydujący w Awinionie, udzieli mu dyspensy. Udał się więc przez Polskę do Gdańska. Następnie popłynął ze szczupłym orszakiem do Lubeki, skąd przybył do Dijon dopiero w 1381 roku. Wstąpił ponownie do klasztoru z którego uciekł przed 11-stu laty. Za otrzymaną w ostatniej chwili od króla Ludwika resztę pieniędzy za księstwo gniewkowskie, kupił od opata tegoż klasztoru jedną z prebend w dożywocie. Uzyskał również przywilej na podwójną porcję żywności i wina. Zamieszkał w osobnym domku wraz z ogrodem, którym opiekowali się dwaj ogrodnicy.
  Jeszcze za życia króla Polski i Węgier Ludwika Wielkiego, w lipcu 1382 roku nawiązane zostały rokowania między papieżem Klemensem VII a Władysławem Białym, 11 września roku 1382 zmarł Ludwik, a już 15 września Klemens VII wydał bullę udzielającą dyspensy księciu. W ten sposób otworzył mu drogę do ponownego ubiegania się o tron Polski. Jednakże koronacja ta zupełnie zawiodła. W Polsce nie zajmowano się już poważnie kandydaturą Władysława Białego. Po otrzymaniu dyspensy książę też nie opuścił natychmiast przytulnego domku w klasztorze dijońskim. Dopiero 6 miesięcy później wyjechał z Dijon. Co się dalej działo z księciem, nie wiadomo. Nic nie wskazuje na to, aby brał udział w wojnie domowej o tron polski w latach 1383-1385. 1 marca 1388 roku książę zmarł w Strasburgu. Zgodnie z ostatnią jego wolą przewieziono jego zwłoki do klasztoru w Dijon, gdzie zostały złożone. W testamencie książę zapisał klasztorowi w Dijon 2500 florenów, stawiając warunek odprawiania dwóch mszy rocznie za jego duszę. Już współcześnie upamiętniono grób księcia nagrobkiem. W otoku rzeźby nagrobkowej znajduje się napis łaciński informujący krótko i sucho o dziejach z życia Władysława Białego.
  Były one burzliwe, dramatyczne, romantyczne… ale też i pełne rozmaitych wrażeń i przygód. Stąd również barwna postać Władysława Białego – ostatniego, męskiego przedstawiciela królewskiej linii Piastów – cieszyła się w XIX wieku powodzeniem wśród literatów. Obok znanej powieści J. I. Kraszewskiego „Biały książę” – można wymienić dramat Dominika Magnuszewskiego i tragedię Józefa Kościelskiego. Także Jan Matejko poświęcił mu jeden ze swoich obrazów.

Obraz Jana Matejki - Władysław Biały w Dijon 



website builder