. Bolał on
bardzo nad upadkiem obyczajów i gromił zakonników za zbyt
swobodne życie, lecz nikt nie słuchał jego przestróg.
Zdesperowany rzucił płonącą pochodnię do klasztornego
spichrza, sam zginął w płomieniach, a ciało jego -
zgodnie z ostatnią wolą - złożono na wieczny spoczynek
pod posadzką spalonego kościoła.
Według innych przekazów ogień w klasztorze podłożył
austriacki żołnierz. Rząd zaborczy chciał bowiem
doprowadzić do likwidacji zakonu, ponieważ wśród mnichów
ukrywali się polityczni emisariusze i zbiegli z wojska
dezerterzy.
Zginęło
wówczas kilku zakonników, a wśród nich przeor. Spalony
klasztor nigdy nie został odbudowany...
Od tego czasu, wiosną lub latem, późnym popołudniem
lub przed zachodem słońca ukazuje się na klasztornym wzgórzu
widmo mnicha.
|