Kiedy podeszła bliżej, stwierdził, że twarz jej zasłania spływająca z ronda kapelusza woalką. Przeszła obok. Zdziwiło go, że nie słyszał odgłosu jej kroków. Obejrzał się - była już prawie na zakręcie ścieżki i naraz zdumiony zobaczył, że jak gdyby rozwiewa się w powietrzu. Było to tak nieoczekiwane, że nawet nie wywołało uczucia przestrachu, raczej - jak wspomina - zdziwienia.

  Po powrocie do Łodzi opowiedział o niezwykłym spotkaniu jednemu ze swych znajomych, pochodzącemu z tamtych stron. Ów przypomniał sobie zasłyszane w dzieciństwie opowieści, głoszące, że w zanikowym parku spotkać można czasem zjawę jego dawnej właścicielki.