Komtur z Bytowa
Niewiele można by znaleźć na Pomorzu równie
malowniczych krajobrazowe regionów jak Pojezierze Bytowskie.
Tą krainą jezior i podmokłych łąk, torfowisk, porosłych
wrzosem wzgórz, sosnowych borów, głazów narzutowych o
fantastycznych kształtach, władali niegdyś pomorscy książęta.
Z początkiem XIV wieku ziemia bytowska przeszła w ręce
margrabiów brandenburskich, do czasu gdy książę
Warcislaw IV odebrał ją mieczem i oddał w dziedziczne władanie
zasłużonej dla rodu pomorskich władców rodzinie Beerów.
Ich potomkowie sprzeniewierzyli się rodowej tradycji
i sprzedali posiadłości - dzierżone z książęcej łaski
- zakonowi krzyżackiemu. Był rok 1390, kiedy w mieście
Bytowie mnisi-rycerze budować zaczęli gotycki zamek - dziś
najcenniejszy zabytek tej ziemi, uchodzący za jedną z
największych budowli świeckich na Pomorzu Zachodnim. W
zamku tym miał swą siedzibę prokurator Zakonu, podlegający
bezpośrednio wielkiemu mistrzowi.
Wzniesiony z czerwonej cegły gmach otaczały wysokie
wały, przez fosę przerzucony był most zwodzony. Jednakże
ani potężne mury, ani zadziwiające swym ogromem baszty
nie obroniły krzyżackiej twierdzy przed atakiem polskich
rycerzy, którzy po zwycięskiej bitwie pod Grunwaldem
zdobyli Bytów.
Po wojnie trzynastoletniej w największej z
zamkowych sal odbyło się uroczyste oddanie Bytowa i
przyległych ziem w lenno księciu słupskiemu Erykowi II, w
podzięce za pomoc w walkach z Krzyżakami. Eryk i
jego potomkowie uczynili bytowski zamek jedną z rezydencji
rodu Gryfitów.
Surowość murów krzyżackiej twierdzy złagodził
wirydarz i założony na stoku zamkowego wzgórza ogród różany,
kryte krużganki połączyły baszty z budynkiem zamkowym.
Bogusław XIV wzniósł w obrębie murów dom, będący
siedzibą wdów po pomorskich książętach; osamotnione księżne
spędzały tu ostatek lat na modłach, czytaniu pobożnych
ksiąg i haftowaniu ornatów dla bytowskich kościołów.
|
|
W owych czasach zamek tętnił życiem, na dziedzińcu
odbywały się turnieje i rycerskie gonitwy, a w amfiladzie
sal - tańce i korowody z pochodniami. O ponurych dniach,
gdy rycerze w białych płaszczach sprawowali okrutne sądy,
a w podziemiach Wieży Straceń ogień rozżarzał żelazne
kleszcze w izbie kata, przypominały tylko żyjące w pamięci
mieszkańców zamku i bytowskich mieszczan stare opowieści
i - widmo pokutującego rycerza w krzyżackiej opończy, które
w księżycowe noce spotkać można było obok wieży lub na
zamkowym dziedzińcu.
Mijały lata. Skruszono
herbową tarczę i złamano miecz nad trumną ostatniego z
Gryfitów, drogami Pomorza maszerowały wojska szwedzkie,
bytowski zamek zajął regiment
nieprzyjacielskiej armii. Kiedy żołnierzom Karola
Gustawa przyszło opuścić w 1656 roku Bytów, podpalili i
częściowo wysadzili w powietrze siedzibę Gryfitów. W rok
później, na mocy traktatu w Welawie, Jan Kazimierz oddał
ziemię bytowską w lenno elektorowi brandenburskiemu. Po
rozbiorach Polski zagarnęły ją Prusy. W połowie XIX
wieku zamek został przebudowany przez Prusaków na więzienie.
Ostatnia wojna nie oszczędziła Bytowa. Pociski
artyleryjskie i pożar obróciły w perzynę sporą część
zabytkowego miasteczka. Ucierpiał także i zamek. Przed
kilkoma laty zapadła decyzja o jego renowacji i odbudowie.
Obecnie w zrekonstruowanej budowli mieści się Muzeum
Zachodnio-kaszubskie i Biblioteka Miejska.
W salach muzeum, pod ścianami, ustawiono narzędzia
rolnicze i przedmioty codziennego użytku z tego regionu, a
w gablotach umieszczono dokumenty dotyczące działalności
Związku Polaków w Niemczech i walki o przywrócenie Polsce
tych ziem.
Jak twierdzi kustosz
muzeum, opowieść o okrutnym komturze pokutującym w obrębie
zamkowych murów ma rzeczywiste związki z przeszłością
Bytowa. Z kronik miasta wynika, że w czasach krzyżackich
okrucieństw w Wieży Straceń zginęło wielu skazanych na
śmierć poddanych Zakonu. Na dziedzińcu zaś odbywały się
sądy boże, na które pozywano rycerzy.
dalej
|