Zjawy z Baranowa
Na pięćdziesiątym szóstym kilometrze szosy Dębica
- Sandomierz, w wielkoprzemysłowym pejzażu, na którym piętno
wycisnęła odkryta tu po ostatniej wojnie siarka, w pobliżu
niewielkiego, dwa tysiące mieszkańców liczącego
miasteczka Baranów Sandomierski, wznosi się znakomicie
zachowany zamek, strzegący niegdyś brodu na Wiśle.
Długa jest lista osób, które wyrażały swe nad
nim zachwyty. Szymon Starowolski w siedemnastym stuleciu
nazwał go elegantissima - najwytworniejszym wśród godnych
uwagi zamków województwa sandomierskiego. Dziś
powszechnie mówi się o nim “perła renesansu”,
“drugi Wawel”, jako że jest to jeden z
najcenniejszych zabytków architektury renesansowej na
naszych ziemiach.
W swej obecnej postaci powstał zamek w latach 1591-1606,
ale już wcześniej istniał na tym miejscu obronny dwór
rycerski, o którym wspomina Długosz. W owym czasie Baranów
należał do rodziny Baranowskich, a pod koniec wieku XV
przeszedł w ręce Kurozwęckich herbu Poraj. Przez jakiś
czas władali nim słynni Górkowie wielkopolscy. W roku
1579 Stanisław Górka sprzedał dobra baranowskie staroście
radziejowskiemu Rafałowi z Leszna Leszczyńskiemu herbu
Wieniawa. Syn Rafała Leszczyńskiego - wojewoda
brzesko-kujawski, Jędrzej - dokonał przebudowy zamku,
nadając mu obecną postać. Przebudową kierował ponoć
Santi Gucci, rzeźbiarz i architekt królewski.
Przez sto lat władali Leszczyńscy Baranowem, by w
roku 1677, w którym na świat przyszedł mały Stanisław,
późniejszy król polski i książę lotaryński, odsprzedać
dobra wraz z zamkiem
hetmanowi wielkiemu koronnemu, wojewodzie bełskiemu, księciu
Dymitrowi Wiśniowieckiemu.
|
|
Po jego śmierci
z wdową ożenił się książę Józef Karol Lubomirski, który
przeprowadził w roku 1695 następną przebudowę zamku,
angażując najsłynniejszego z działających wówczas na
ziemiach polskich architektów, budowniczego Pałacu
Rzeczpospolitej w Warszawie i kościoła św. Anny w
Krakowie - Tylmana z Gameren. On to nadał baranowskim wnętrzom
styl barokowy.
Po Lubomirskich przechodzi Baranów w ręce Sanguszków,
Potockich, by w końcu osiemnastego stulecia stać się własnością
Krasickich. Dzięki nim właśnie zamek baranowski powrócił
do dawnej świetności. Krasiccy zgromadzili tu bezcenne
zbiory sztuki, rzadkie meble, obrazy, okazałą bibliotekę.
Wszystko to spłonęło w czasie wielkiego pożaru zamku, 24
września 1849 roku. Po klęsce tej siedziba Krasickich
podupadła i pod koniec w roku 1867 wystawione na licytację
dobra i zamek odkupił Feliks Dolański z Grębowa.
-
Ot, dorobkiewicz - mawia o nim jeden z najstarszych mieszkańców
miasteczka, od pięćdziesięciu lat prowadzący ciekawą
“Kronikę osady Baranów”. Od niego to właśnie
dowiedzieć się można o pewnych tajemniczych zdarzeniach i
wypadkach, związanych z dawną magnacką siedzibą.
Powiadają tedy ludzie, iż ów wielki pożar, o którym
pamięć wciąż jest tu żywa, nie wybuchł bynajmniej z
przyczyn naturalnych. Oto jedna ze służących poszła
wieszać bieliznę na strychu. Lokaj, o którym mówiono różnie,
a który się do niej zalecał, poszedł tam za nią. - I tu
cię diabli przynieśli! - odezwała się rozzłoszczona
dziewczyna. W tym momencie lokaj klasną) w dłonie i cały
zamek stanął w płomieniach.
Inni ludzie wspominają karego konia, który pojawiać
się miał w okolicach zamku przed wieczorem. Często próbowano
go schwytać - bezskutecznie. Po raz ostatni konia owego
widziano przed kilkunastoma laty, w czasie gdy istniejąca w
Baranowie Spółdzielnia Produkcyjna miała swe magazyny w
części pomieszczeń zamkowych.
dalej
|